Urlop to czas, w którym powinniśmy odpocząć. Odpuścić pracę, stres i wszelkie nieprzyjemne rzeczy. Jeśli do tej ostatniej grupy zaliczyłbyś określony sposób odżywiania (swoją dietę) i treningi, to odpuść sobie czytanie tego tekstu. Powinieneś skupić się raczej na zmianie podejścia do jedzenia i aktywności fizycznej, niż bawić się w jakieś żywieniowo – treningowo urlopowe niuanse.
Chciałabym opowiedzieć Ci o tym czy chciałam trenować i trzymać dietę* na wakacjach i w jaki sposób realizowałam podjętą decyzję.
*trzymać dietę – nie lubię używać tego zwrotu przez jego fatalną sławę, więc moją definicję znajdziesz w dalszej części tekstu
Biorąc pod uwagę klasyczne rozumienie tego zwrotu, odpowiedź brzmiałaby: zdecydowanie nie. „Trzymanie diety” postrzegane jako coś, co utrudnia życie, znacząco zmniejsza spektrum wyboru produktów spożywczych, jako coś, co pozbawia Cię możliwości testowania nowych smaków, lokalnej kuchni – prowadzi donikąd. Nie tylko na wakacjach, ale w ogóle, w życiu.
Dopóki dietę (Twój sposób odżywiania) będziesz postrzegać przez pryzmat określonej daty ważności, dopóty Twoje relacje z jedzeniem nie będą poprawne. Jedzenie (bądź niejedzenie) będzie sterować Twoimi wyborami i nastrojem, a zamiast cieszyć się codziennością, będziesz martwić się, że dzisiaj z talerza zniknęło pół kromki chleba za dużo, a wypite wino zniweczy cały plan i nie osiągniesz swoich rezultatów.
Cierpisz Ty, bo czujesz, że coś Cię omija.
Cierpią Twoi współtowarzysze,bo muszą znosić (mniej lub bardziej widoczne) wahania nastroju.
Wszystko sprowadza się do tego, by uczynić założenia swojego stylu żywienia na tyle wykonalnymi i elastycznymi, by dało się je pogodzić z jedzeniem niemalże każdego dania, w każdym miejscu i okolicznościach. By nie tworzyć zakazów i nakazów, a wypracować sposób żywienia służący Twojemu zdrowiu i sylwetce, taki, który nie utrudni życia i funkcjonowania w każdych warunkach.
Ja kieruję się kilkoma prostymi zasadami. Nie trzymam się ich kurczowo, ale to one wyznaczają mój styl odżywiania, to nimi kieruje się przy dokonywaniu codziennych wyborów żywieniowych:
Nie liczę kalorii (choć nie jestem tego przeciwnikiem, po prostu na tym etapie tego nie robię), nie tworzę list produktów dozwolonych i zakazanych. Rodzaje produktów, których nie jem (np. słone przekąski, słodycze) wynikają z powyższych zasad, a nie z tego, że są tuczące i nie są dietetyczne.
Jednocześnie nie trzymam się tych zasad kurczowo do bólu. Np. jeśli mam ochotę na coś słodkiego, sięgam po sałatkę owocową (która nie spełnia zasady z punktu o ŁG), będąc na wakacjach nie odmawiam sobie lokalnego wina do kolacji (a to przecież nie woda), a domowych bułek mamy z dżemem cioci Basia, trochę więcej, niż do pierwszego uczucia sytości.
Gdy udało mi się znaleźć bezlaktozowy sorbet cytrynowy, od razu się na niego zdecydowałam. Nie na wersję z 4 gałkami w wafelku okraszoną bitą śmietaną, ale na jedną, zdecydowanie nieszkodliwą gałkę.
Dzięki temu luzowi, dowolności w dokonywaniu wyborów żywieniowych, na urlopie nie rzucam się na jedzenie jak wygłodniały pies. Nie włącza się u mnie tryb jestem na wakacjach, hulaj dusza, piekła nie ma! Nie czuję, żeby coś mnie omijało, żeby moje jedzenie było gorsze czy niesmaczne. Na przykładzie aktualnej podróży opowiem jak wygląda moja wyjazdowa dieta na urlopie.
Przykładowy obiad – ogromna sałatka z różnymi rodzajami makaronów, kurczakiem i ogromną porcją warzyw.
Przykładowy obiad – kurczak z warzywami w sosie miodowo – imbirowym z ryżem basmati i ryżem dzikim.
Śniadanie na urlopie: Przesłodki pomidor z ciocinej szklarni, chleb pumpernikiel i ciastka z mąki owsianej pieczone przez mamę.
Dieta na wakacjach, pomysł na śniadanie – wysokiej jakości musli z dodatkiem dużej ilości orzechów.
Dieta na urlopie – rodzinne śniadanie na tarasieWybierając dla nas apartament zwracałam uwagę na dostęp do kuchni/aneks kuchenny. Zdecydowaliśmy się na apartament w Iva Dom, rezerwowany standardowo w serwisie Airbnb. Zainteresowanym urlopem w Chorwacji powiem, że był to świetny wybór, a właścicielka domu bardzo pomocna.
Batoniki z Rossmana – o ile Dobra Kaloria to faktycznie dobry, zdrowy produkt, tak FigBar to przykład na to, jak nie do końca zdrowy produkt zrobić lekiem na całe zło.
Robiąc zakupy w pośpiechu zdecydowałam się na zakup, a mając wiedzę o składzie wybrałabym większą ilość batoników Dobra Kaloria.
Według mnie zdecydowanie warto nie odpuszczać treningów na wakacjach. Nie uważam, że należałoby realizować precyzyjnie zaplanowany plan treningowy, ale warto dbać o ciągłość w podejmowaniu aktywności fizycznej. Już 30 minut 3 – 4 razy w ciągu tygodniowego urlopu będzie miało znaczenie. Zarówno w celu uniknięcia powrotu z tłuszczowym nadbagażem, ale przede wszystkim po to, by nie robić sobie przerwy od treningów.
Najpierw przez tydzień (a często dwa tygodnie) urlopu nie będziesz trenować, bo chcesz odpocząć, kolejny tydzień po powrocie nie będziesz trenować, bo rzeczywistość taka szara, a później nastąpi splot wydarzeń, który odciągnie Cię od powrotu do regularnych treningów. Oszczędź sobie, dorzuć do bagażu wygodne buty i szybkoschnące ubrania treningowe i w trakcie urlopu przynajmniej co drugi dzień znajdź co najmniej 30 minut na aktywność fizyczną.
Główną aktywnością fizyczną było dla mnie bieganie – co najmniej 5 km, często pod górkę w dość trudnych warunkach atmosferycznych. Mimo wszystko były to jedne z moich najpiękniejszych biegowych tras, a momenty biegu nad brzegiem morza przy wschodzie czy zachodzie słońca zapamiętam do końca życia. Te wspomnienia na pewno będą dla mnie silną motywacją.
Oprócz biegania trenowałam na naszym tarasie. Początkowo miały to być treningi z płyt, ale w Chorwacji zorientowałam się, że zamierzałam odtwarzać je na komputerze, który nie posiada napędu. Zaskoczyłam samą siebie, gdy bez przygotowania, na bieżąco wymyśliłam sobie fajny zestaw ćwiczeń.
Co oprócz tego można trenować na wyjeździe? Łatwo można realizować treningi z różnymi aplikacjami z ćwiczeniami, taśmami. Łatwo da się przewieźć również TRX czy zwykła skakankę, która będzie fajnym urozmaiceniem prostego treningu z przysiadami, wykrokami, zakrokami, wznosami bioder czy treningiem brzucha (np. 5 ćwiczeń x 20 powtórzeń + 100 skoków przez skakankę i całość powtórzona 4 razy).
Nie mogę pominąć również najistotniejszego punktu dotyczącego aktywności fizycznej podczas urlopu. Bądź aktywny, tak po prostu. Urozmaicaj sobie leżenie na plaży pływaniem (a nie tylko dryfowaniem czy siedzeniem przy brzegu), spaceruj, poznawaj okolicę, planuj wycieczki wymagające ruchu (sam spacer po murach Dubrowniku to 2 km z licznymi schodami, o tysiącach schodów w pozostałych częściach miasta nie mówiąc), wynajmij rower wodny, kajak lub zwykły rower.
Może niech urlop, wolny czas, minimalizacja stresujących bodźców zewnętrznych staną się dla Ciebie okazją do przetestowania nowych form treningu, próby wykonywania innych niż na co dzień wyborów żywieniowych? Ja podczas naszych wakacji czułam się świetnie, a moja sylwetka niczym się nie różni od tej sprzed wyjazdu.
Może niech urlop, wolny czas, minimalizacja stresujących bodźców zewnętrznych staną się dla Ciebie okazją do przetestowania nowych form treningu, próby wykonywania innych
A jakie Ty masz podejście do jedzenia i aktywności na wakacjach?
W wielu miejscach (w sieci, od dietetyka, lekarza czy na ploteczkach osiedlowych u fryzjerki) słyszy się, że warto jeść pełnowartościowe/zbilansowane posiłki na co dzień. Mówi się, że to podstawa zdrowej…
Woda kokosowa, czyli naturalny izotonik prosto z tropików, to coś więcej niż tylko insta-friendly-napój. Pozyskiwana z młodych, zielonych kokosów, jest nie tylko wyjątkowo orzeźwiająca, ale i kryje w sobie bogactwo…
Temat mikrobioty w ostatnich latach stał się bardzo popularny i badań dotyczących jej wpływu na nasz organizm jest coraz więcej. To że wpływa na trawienie pokarmów jest dość oczywiste, ale…
Jestem prawie pewna, że podczas zakupów rzucił się już Wam w oczy wskaźnik Nutri-Score. To te charakterystyczne kolorowe literki na opakowaniach produktów. W supermarketach widać je coraz częściej, dlatego weźmiemy…
Zgadzam się ze wszystkim. Przyznaję się bez bicia, że podczas urlopu olałam treningi. Wróciłam do nich po powrocie…po czym dzień później miałam czołówkę. Se nie potrenuję z kolejne dwa tygodnie. Tyle w temacie 'splotu wydarzeń’ 😉
Najważniejsze, ze nic Ci się nie stalo!
No właśnie jestem po wsadzeniu szyny na tydzień czasu bo jest podejrzenie złamania kości łódeczkowatej…także tego…
Moniko, czy wiesz (bądź Łukasz wie :)) jaka jest najlepsza wtyczka do przeniesienia zawartości bloggera na wordpressa? Walczę z tym już od kilku godzin i ciągle natykam się na jakieś błędy :/
P.S. Śliczne widoki!
Cześć, robiłem kiedyś to za pomocą tej oficjalnej wtyczki, próbowałaś?
Jutro to przetestuję, dzięki!
Wyskakuje taki błąd.
Gdzie kupilas musli i czy sprzedasz przepis na kuraka w sosie imbirowo-miodowym? 😀
Musli było z Biedronki (ale to jakieś resztki po „zdrowym tygodniu”, dorwałam w rodzinnej miejscowości” a przepis na kuraka musiałby podać kucharz z restauracji (sama żałuję, że nie zapytałam, był boski) 😀
Zdjęcie tytułowe – miazga, jakie kolory i tyłek! A batoniki Dobra Kaloria są przepyszne!
O ile kolory dodatkowo nasycił filtr, tak tyłkowi pomogła jedynie sztanga 😀 Dziękuję!
komenatrz z tymi tyłkami w których się poprzewracało – super! hahha
Właśnie zbieram tyłek – jestem na wakacjach- i lece biegać!
Czy tylko mnie ucięło koniec wpisu?
Ojaaaa 🙁 dodawałam go na chorwackiej autostradzie, Internet musiał wysiąść i opublikowała się jakaś starsza wersja szkicu. Postaram naprawić to w ciągu kilkunastu minut. Dziękuję, że chociaż Ty dałaś znać :)!
A ja dziękuję za pliki newsletterowe, zapisałam się i czytam – wydrukowałam – działam. <3
Chętnie się odwdzięczę; zapisz sobie proszę, że jeśli potrzebowałabyś angielskich wersji jadłospisów, list zakupów albo template'ów newslettera, zgłaszaj się śmiało, jestem tłumaczką 🙂
Dziękuję Aga, kto wie, może kiedyś 🙂
A ja mam taki problem, że jak pije opowiednie ilości wody tj. Min 2 l wody lub więcej, to zaczyna się bieganie do toalety raz na 30 min. Utrudnia mi to życie na codzień gdy jestem w pracy i często z tego powodu pije tej wody mniej. Na wakacjach tym bardziej bym sie ograniczala z niechęci na ciągłe poświęca nie swojej uwagi na szukanie toalet…. czy tylko ja mam taki problem???
ja mam to samo – piję dużo i biegam co 30 minut:)
Dziewczyny nie jesteście odosobnione w tym problemie. Najlepiej sprawdza się picie małych ilości na jeden raz, ale zdaję sobie sprawę z tego, że grupa osoób o pęcherzach nie ze stali jest liczna ;). Jeśli problem jest poważny, rozważyłabym picie domowych izotoników w celu lepszego nawodnienia organizmu.
mój problem polega na tym że zakochałam się w piciu mięty, co tylko potęguje problem . jakiego typu domowe izotoniki masz na myśli? 🙂
Nie tylko Ty, mam dokładnie tak samo 🙂
Komentuje po raz pierwszy, ale obserwacja o tylkach, slomkach i smoothies jest tak trafna, ze postanowilam sie ujawnic. Znajomi wiecznie sie ze mnie smieja, ze zabieram wlasne jedzenie w podroz, ale mam to w nosie: wole zjesc co lubie i co jest dla mnie dobre, niz byc skazana na potworne jedzenie w samolocie. Na wakacjach pozwalam sobie na male szalenstwo tu i owdzie – od kiedy wyleczylam sie z myslenia, ze jak tylko pozwole sobie na jakiekolwiek odstepstwo od moich zywieniowych zwyczajow to i reszta posilkow musi byc smieciowa (z cyklu: skoro juz zjadlam ten jeden batonik to dodam do tego pake czipsow i fast food bo przeciez lepiej zaczac ode zera juz jutro)jest to znacznie latwiejsze, bo nie popadam w skrajnosci. Jem raczej zdrowo, ale jesli kusi mnie aby sprobowac czegos niekoniecznie fit, grzesze bez wyrzutow sumienia. Nie zdarza sie to czesto bo juz sie na szczescie wyleczylam z nagradzania jedzeniem. I dogadzania sobie wydawaniem pieniedzy tez 🙂
Bardzo dobre podejście! Gratuluję, bo domyślam się, że musiałaś przejść długą drogę, by dojść do tych wniosków. Znam to z autopsji.
Nigdy nie musiałam zajmować dietą. Mogę jeść wszystko a moja sylwetka pozostaje bez zmian. Ma to oczywiście minusy, bo a) zdrową, rozsądną, bogatą w warzywa i owoce dietę powinien stosować każdy, niezależnie od masy ciała i b) przytyć jest trudniej niż schudnąć i długo nie akceptowałam tego jak wyglądam. Co do diety i aktywności fizycznej na wakacjach to myślę, że tydzień łagodnego lenistwa nikomu nie zaszkodzi ale też trzeba zastanowić się, po co się to robi: by ładnie wyglądać na zdjęciach, czy po to by być zdrowym?
Powodów do uprawiania sportu widzę znacznie więcej i nie czuję potrzeby do opowiadania się po jednej (zdjęcia=wygląd) lub drugiej (zdrowie) stronie.Sami zapędzamy się w kozi róg postrzegając sport w ten sposób , bo naprawdę oprócz czerni i bieli jest mnóstwo odcieni szarości 🙂
Jeśli zdrowie rozumiemy jako dobrostan fizyczny, psychiczny, społeczny to jest ono dla mnie wystarczająco szare:)
No właśnie – dobrostan społeczny. A czy jego składową nie jest poczucie akceptacji i przynależności społecznej, która (przez część osób) może być utożsamiana z atrakcyjnym wyglądem? 😉
*nie bazuję tu na własnym przykładzie, a jedynie ciągnę wątek tej szarej szarości 🙂
pierwsze zdjęcie-rewelacja:)
ja chyba wolałabym iść „niewyszykowana” na kolację na mieście i próbować lokalne jedzenie niż targać przez pół Europy produkty do ktorych mam dostęp na codzień. chociaz pewnie moja dieta mogłaby na tym nieco ucierpieć 🙂
Ale my również jadaliśmy posiłki na mieście, 6 razy podczas tygodniowego pobytu ;). Co do degustowania lokalnych specjałów – gdy dopiero zaczynałam podróżować, brałam sobie za punkt honoru, by „chodzić tam, gdzie lokalni i jeść to, co oni”, bo na podstawie lektury blogów podróżniczych, rozmów ze znajomymi właśnie tak postrzegałam „kompletne podróżowanie”. Wydawało mi się, że tak trzeba. Przejechałam się kilkanaście razy, zamawiając coś, co zupełnie mi nie smakowało, było drogie, ja się tym nie najadałam i postanowiłam, że nie będę się zmuszać :). Tak, jak nie lubię polskiej tradycyjnej kuchni, tak niekoniecznie poczuwam się do bycia smakoszem kuchni innych krajów. Punktem przełomowym była paella z owocami morza w świetnej restauracji w Barcelonie, powiedziałam sobie, że naprawdę nie muszę robić tego co wszyscy i mogę zamawiać filet z grilla z zestawem surówek w każdje lokalizacji 😀
Bardzo mi się podoba Twoje podejście do jedzenia i aktywności! Staram się bardzo, ale u mnie wciąż potknięcia (jak np. wesele 2 dni temu!) 🙂
E tam potknięcie, normalna sprawa :). Grunt, żeby nie iść za ciosem i szybko wrócić do swojego standardowego modelu żywieniowego 🙂
Czasami trudniej bywa z dietą i treningami – szczególnie, kiedy zahacza się o domy rodziny, gdzie domownicy wiodą życie w zupełnie odmiennym trybie. Jednak prawdą jest też to, że dla naprawdę chcącego nie ma nic niemożliwego.
Oj tak, to bardzo trudne. Przecież w oczach cioci, babci, mamy czy teściowej „tylko jeden kawałeczek serniczka nie zaszkodzi”. Nie zaszkodzi, pod warunkiem, że nie będzie na pół blachy :D.
Propozycja rozwiązania: przygotować sobie asertywną reakcję na sytuacje, w których nie jesteśmy głodni/nie chcemy jeść jakiegoś produktu cyz dania, a jesteśmy czestowani jedzeniem. U mnie najlepiej sprawdza się „Dziękuję, ale nie czuję się najlepiej po zjedzeniu xyz”, bo wdawanie się w dyskusje o odchudzaniu, nietolerancjach pokarmowych itd. często skutkują niezrozumieniem z drugiej strony (w domyśle: „ty i te twoje fanaberie”. Choc ja mam łatwiej, bo wszyscy moi bliscy wiedzą jaki styl życia prowadzę. A jeśli chodzi o treningi to u mnie najlepiej sprawdza się wstawanie przed wszystkimi 🙂
Swoje podejście do jedzenia wyjazdowego zweryfikowałam w Budapeszcie… Jak można się domyśleć – była to bardzo dobra decyzja 😀 Zahaczyłam o langosza, ale poza tym – gotowałyśmy sobie same! Baza przywieziona z domów i cudoooooowneeeeee lokalne świeże warzywa!! A za trening można uznać 10-15 km trasy piesze 😉
Tylko co wtedy, gdy nie można zabrać dużego bagażu?…
Wpis na ten temat będę publikować przy okazji wyjazdu do Barcelony, czyli już w przyszłym tygodniu! 🙂
Masz chwile zwątpienia? Zapraszam. Codzienna motywacja to podstawa 😉
http://fitmotivationbyhelen.blogspot.com/?m=1
ja myśle ze trudno jest trzymac diete kiedy wyjezdza się na wakacje all inclusive bo wtedy nie zabiera się własnego jedzenia i go nie kupuje samemu a hotel oferuje zawsze peeeełno smaczków, które nas kuszą swoim zapachem i kolorem. Trzeba wtedy trenować swoją silną wolę zeby zawsze wybierac zdrowsza wersję albo po prostu „mniejsze zło” 🙂
Oj tak, all inclusive to trudna sprawa :). Ale tak jak w menu restauracyjnym, tak i w tym przypadku można wybierać produkty, które nam służą. A jeśli ktoś chce mieć pełną możliwość wyboru, to niech chociaż ilości zjada zbliżone do tych typowych 🙂
I tego sie trzymam ja 🙂 a monsz moze wezmie dobry przyklad 🙂
Trzeba znaleźć swój własny sposób na trzymanie diety i formy na wakacjach. Twoje porady są bardzo cenne i sama z niektórych skorzystam 😉 Dziękuję Ci za ten post i pozdrawiam :*
O nie.. wpędzasz mnie w kompleksy 🙂 Ja na wakacjach to hulaj dusza, piekła nie ma! Czuję się wtedy zwolniona z jakichkolwiek obostrzeń, w końcu to WAKACJE! 😀 Mam nadzieję, że rekompensuje moje jedzeniowe niedbalstwo fakt, że chodzę baaardzo dużo 🙂
Wyglądasz rewelacyjnie, nie mogę się napatrzeć na to zdjęcie w tym czerwonym skafanderku:) Pamiętam, jak w trakcie podróży poślubnej do Turcji, w wersji – wszystko za darmo do żarcia, spasłam się jak krowa. Jadłam i jadłam wszystko co tuczące i tłuste. Frytki, pizze, kebaby, tortille. Nie spróbowałam nic zdrowego, w myśl zasady – zapłaciłam to korzystam:) Boże, jak ja się cieszę, że zmieniałam nie tylko swoją wagę, ale również podejście do diety:)
Dziękuję!
Coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że nie istnieje trwała zmiana wagi bez zmiany podejścia 🙂
Urlop urlopem troszke się człowiek zapędził i zapomniał we wszystkich „dobrościach” ale szybko się opamiętał i wrócił na treningi, na bieżnię i przywrócił świadomość w głowie o zdrowym jedzonku! Pozdrawiam, dziekuje za motywację !
PS. Skąd te wspaniałe legginsy ze zdjęcia ?
Dziękuję za komentarz :). Legginsy są kupione dawno temu w HM, ale co jakiś czas widuję je w sklepie.
Hej!Jestem tu nowa.Nie jest to komentarz nawiązujący do postu.Chciałam spytać gdzie mogę znaleźć tę kartę pracy o której często wspominasz.Pozdrawiam,super blog.
Może chodzić Ci o paczkę z newslettera: https://drlifestyle.pl/darmowy-plan-zywieniowo-treningowy/
Za rok na pewno dostusuję się do twoich rad. W tym roku, wróciłam z urlopu o 5 kg cięższa, po prostu dramat. Pozwalałam sobie na wszystko, przez to, że na codzień bardzo uważałam na to co jadłam. No i przyszedł urlop wyjazdy i hulaj duszo 🙂 Przez dwa tygodnie tylko raz wynajęłam rowerek, cała reszta urlopu bimbanie. Teraz już wiem, ze wszystko trzeba robić z głową, biorę się więc za twoją dietkę w newslettera i zobaczymy jak będzie. Pozdrawiam Monia gorąco! PS. Bardzo lubię czytać twojego bloga:)
Hej kochana! Wiem, że pewnie to pytanie padło milion razy, ale… GDZIE KUPIŁAŚ TE SUPER GETRY DO ĆWICZEŃ? Będę wdzięczna za odpowiedź. 🙂
ja na wakacjach ćwiczyłam moje 800 m – bieganie. A na plaży jogę. Ludzie się gapili, ale jakoś nikt więcej nie ćwiczył 😀
Super wpis, chciałabym powiedzieć, że idealny dla mnie ale wciąż nie mogę znaleźć sposobu jak nie tyć i nie chudnąć na zmiane ! Zasiegnelam porady swietnej dietetyk, schudlam, jedzenie bardzo mi i smakowalo po powrocie ze studiow na wakacje do rodzicow zarazilam rodzine , ale zniechecilo mnie plateau i ze nic nie ruszalo i wrocilam glownie do nie jedzenia regularnie i cala moja organizacja sie rozsypała. Jak to ogarnac? Czesto wlasnie moje diety trwaly po miesiac, czulam sie swietnie ale trafily sie wakacje, wyjazd i na takim wyjezdzie mimo ze smakuja mi zamienniki zdrowe np lodów jak mrozony jogurt , to jednak nie przestane uwielbiac pizzy 🙁 Ale szukam rozwiazania caly czas , dzieki za wpis , Pozdrawiam !