Blog

powrót
Wróć
03.12.2016

Dieta a impreza – jak to połączyć? Jak przeżyć dietę?

Dietetyka
--

Piątek, piąteczek, piątunio! Weekend!

odchudzanie a impreza

No dobra. Jeśli nie jesteś szaloną nastolatką albo studencierą ze stypendium, reagujesz raczej tak:

dieta a impreza

Ale zwiększone prawdopodobieństwo wyjścia na imprezę  jest faktem. Dla jednych będzie to szybki bifor i wyjście na miasto, dla drugich domówka z chipsami i piwem, a dla innych imieniny Cioci Krysi (z all inclusive, którego nie powstydziłyby się egipskie hotele). No i jak pogodzić to z dietą redukcyjną?

Załóżmy, że sprawa jest jasna, stosujesz dietę redukcyjną, żeby schudnąć. Wiesz, że to tylko środek do celu. Może nawet nie korzystasz z konkretnego jadłospisu, a jedynie starasz się jeść zdrowiej, niż dotychczas. Unikasz żywności przetworzonej, alkoholu i innych produktów, których nie znajdziesz na zdrowej liście zakupów. Aż tu nagle pojawia się propozycja wyjścia na imprezę, do restauracji, do znajomych. Nie będzie zdrowego jedzenia. Nie będzie abstynencji. I co dalej?

Dieta – czy to da się przeżyć?

Odchudzanie i impreza – jak to pogodzić? Może iść z pudełkiem? A może nie iść bo, będziesz więcej jeść, pić alkohol i zerwiesz z postanowieniami? Nieeee, chyba lepiej nie iść.

Zadaj sobie jedno, najważniejsze pytanie: na co masz ochotę?

  • Nie chcesz wyjść na imprezę, bo boisz się, że skusisz się na produkty, których planowałeś unikać?
  • Chcesz wyjść na imprezę, żeby zaszaleć i chrzanić dietę?
  • Chcesz wyjść na imprezę, bo chcesz normalnie żyć, a nie wyobrażasz sobie do końca życia rezygnować ze spotkań towarzyskich?

Rozwiązanie jest proste,jeśli zależy Ci na tym, żeby nawet w niecodziennych okolicznościach być wiernym swoim założeniom, to bądź. Przed wyjściem zjedz porządny, wartościowy posiłek, możesz wziąć ze sobą zdrową sałatkę (ale raczej jako wkład własny do imprezowego menu, a nie w postaci małego plastikowego pudełka, które będziesz trzymać na kolanach), wieczorem unikaj alkoholu, bądź postaw na lampkę czerwonego wina.

odchudzanie

Trenuj asertywność,przygotuj się na pytania „dlaczego Ty znowu wymyślasz”  „jak zwykle czegoś nie jesz, po co Ci to?” czy sugestie „przecież jeśli raz zjesz ciasto to nic Ci nie będzie”. Jeśli chcesz i potrzebujesz udowodnić sobie, że umiesz wytrwać w postanowieniach, bądź podejrzewasz, ze to nie jest dobry moment, by pozwolić sobie na luz (bo w przeszłości takie wieczory przeciągały się na kolejne dni, tygodnie, miesiące czy lata), to po prostu to zrób. Idź, baw się świetnie, a na koniec dnia (czy z początkiem nowego) pogratuluj sobie wytrwałości.

Ale nie rezygnuj z imprezy tylko dlatego, że obawiasz się zerwania z postanowieniami. Takie pomysły pojawiają się szczególnie często w początkowej fazie odchudzania (czy trafniej: zmiany nawyków żywieniowych). Osoby początkujące boją się, że jeśli pozwolą sobie na odejście od założeń, stracą wypracowane dotychczas efekty lub dadzą się ponieść fali i wrócą na drogę syropem glukozowo,fruktozowym ulaną ;).

Boisz się, że jeśli pójdziesz na imprezę, to zrezygnujesz z „diety”. Ja obawiam się czegoś innego. Boję się co będzie, jeśli nie pójdziesz na imprezę, w której chciałbyś uczestniczyć.

i

Chciałeś iść na imprezę. Nie poszedłeś. Dlaczego nie poszedłeś? Bo jesteś na diecie. Dieta, nie dość, że na co dzień jest wymagająca, poświęcasz jej wiele czasu, to jeszcze zabiera Ci przyjemności, które lubiłeś. Przecież tak się nie da żyć! Lepiej być trochę grubszym, ale szczęśliwszym! A szczęście dają przecież lody.

I wylądujesz na kanapie, zamawiając pizzę. Bez imprezy i bez diety. A tego nie chcemy. Co teraz?

Chrzanić dietę

Z ust dietetyka to nie brzmi najlepiej, prawda? Spieszę  z wyjaśnieniami:

Nie uważam jadłospisów, diet i innych form precyzyjnych rozpisek dotyczących tego, co pacjent/klient ma jeść za bezużyteczne, zbędne i nieskuteczne. Wręcz przeciwnie, to świetne i skuteczne narzędzia. No właśnie,narzędzia.

Wyjaśnijmy coś sobie. Dieta redukcyjna bazująca na określonej (ograniczonej) podaży kalorii, rozkładzie makroskładników, niejako narzucająca rodzaj spożywanych posiłków jest jedynie narzędziem, środkiem do celu. Zdaję sobie sprawę, że u wielu osób (szczególnie specjalistów z branży) to stwierdzenie może rodzić bunt. Bo przecież bez samokontroli, nie można w 100% pokryć zapotrzebowania na wszystkie makroskładniki, witaminy, składniki mineralne, nie da się na oko trafić w podaż energii odpowiadającej całodobowej podaży energii. I ja się z tym wszystkim zgadzam.

Każdy kij ma dwa końce. Na drugim końcu tego żywieniowego kijka jest coś, czemu każde z nas musi stawiać czoła każdego dnia.

Życie, na przykład.

Żyje nam się łatwiej, niż kiedykolwiek, a jednocześnie jeszcze nigdy nie żyło się tak ciężko. Nasz gatunek nigdy nie doświadczał większej presji i nacisku, większej liczby źródeł promujących idealne życie, idealnych ludzi i ich idealnych sylwetek. Więc na cholerę mamy sami na siebie nakładać kolejne źródło presji w postaci tabelki, do której mielibyśmy się bezkrytycznie stosować przez resztę życia?

Dieta a impreza – jak to połączyć?

W końcu doszliśmy do punktu, w którym zamierzam konkretnie odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. To moja opinia i nie musisz się z nią zgadzać. Sparafrazuję komentarz, który dodałam w dyskusji na najbardziej pozytywnej grupie na Facebooku motywującej do zdrowego odchudzania.

Miej te pokusy w swoim jędrnym tyłku. Absolutnie nie życzę Ci, by poszły w pośladki. Nic takiego się nie stanie, jeśli podejdziesz do tematu z (umiarkowanym, ale jednak) rozsądkiem. Przed imprezą zjedz 3 posiłki, pokrywające około 60% dziennego zapotrzebowania kalorycznego. Niech ostatni z nich będzie zjedzony niedługo przed imprezą, powinien mieć największą imprezą. Jeśli dotychczas nie stroniłeś od alkoholu na imprezach, nie próbuj udawać, że tym razem będzie inaczej.

wino

Weź ze sobą butelkę czerwonego wytrawnego (około 500 kcal) i nie sięgaj po piwo czy wódkę, które jeszcze bardziej stymulują apetyt, są bardziej kaloryczne i nie niosą za sobą takich wartości prozdrowotnych jak dobre, czerwone wino.

Przeczytaj również: Czy na diecie można pić wino?

Nie wystrzegaj się jedzeniowych „pokus”. Najlepiej, jeśli przestaniesz patrzeć na te przekąski przez pryzmat pokusy/występku/grzeszku. To jest jedzenie. Może mniej zdrowe, może bardziej kaloryczne, ale normalne jedzenie, od którego w małych ilościach jeszcze nikt nie umarł. No chyba, że się niefortunnie zachłysnął.

Spotkania towarzyskie, rodzinne imprezy i inne okoliczności, przy których może się pojawiać jedzenie, którego nie uwzględnia Twoja rozpiska, będą Ci towarzyszyć przez całe życie. Nawet na Twojej własnej stypie!

A skoro już wiesz, że przez następnych kilkadziesiąt lat będziesz musiał mierzyć się z takimi sytuacjami, to może zamiast ich unikać i bronić się przed nimi, czuć się pokrzywdzonym („bo przez dietę nie mogę się dobrze bawic„), nauczysz się z nimi żyć?

Nie zaproponuję Ci teraz żucia każdego kęsa trzy razy, byś najadł się szybciej.
Nie podam przepisu na super danie do lunchboxa, które możesz jeść z widokiem na sałatkę gyros.
Nie zasugeruję szybszego wyjścia z imprezy.

Chcesz schudnąć i/lub raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe?! To nie możesz dopuścić do sytuacji, w której Twoja decyzja co do stylu odżywiania psuje Ci imprezę, bo w momencie złego humoru/załamania/jesiennej chandry odpuścisz ten temat i rzucisz się w objęcia czekolady. Bo właśnie tym skutkuje długotrwała restrykcja.

Idź na imprezę, baw się świetnie, jedz na co będziesz mieć ochotę. Zakazany owoc smakuje najlepiej, więc może się okazać, że jeśli dasz sobie przyzwolenie na korzystanie z pyszności serwowanych przez gospodarza, to zjesz ich nawet mniej, niż gdybyś „nawet na imprezie trzymał dietę”. Nie będziesz czuł się jak pies spuszczony z łańcucha, który boi się, że za chwile właściciel go znajdzie i ponownie unieszczęśliwi. Nie będziesz musiał najeść się na zapas, bo od jutra „dieta”.

Podjąłeś decyzję o tym, że chcesz jeść zdrowo, a to jest decyzja na całe życie. Trochę chipsów, słonych przekąsek, fast foodów czy tradycyjna polska kuchnia tego nie zniweczą. Spójrz na imprezę jak na szansę do udowodnienia sobie, że elementem zdrowego stylu życia mogą być takie nie-do-końca zdrowe epizody. A po imprezie, bez wyrzutów zamienia, po prostu zacznij dzień od zdrowego śniadania, ugotuj pyszny rosół z dużą ilością warzyw, wylecz kaca, zjedz lekką kolację. A później wróć do swoich założeń. Bo nic złego się nie stało, więc nie ma powodu, by rwać włosy z głowy, użalać się nad sobą i pocieszać lodami.

Masz obawy czy to zadziała? Odpowiedz sobie na jedno pytanie: a czy Twoje wcześniejsze metody działały? Jeśli nie, to daj sobie szansę i wypróbuj moje.

Miłego imprezowania!

Autor wpisu

Monika Ciesielska

Dietetyk, samozwańczy doktor Lifestyle - pisze lekko o sprawach wagi ciężkiej. Promuje zdrowe podejście do zdrowego stylu życia i pozytywne odchudzanie oparte na skutecznych, udowodnionych naukowo metodach. Lubi czekoladę i hamburgery, ale udało jej się schudnąć - Tobie też ułatwi zadanie.

Komentarze

Komentuj jako gość:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

lub
  • ej ej co to za wizerunek studenciary z stypendium? ;d Ale reszta artykułu bardzo w punkt. Myślę że głównym problemem są ludzie na imprezie, którzy nie rozumieją ze ktoś nie musi wypić pół litra wódki i zjeść kilograma chipsów żeby się dobrze bawić; )

  • Umiar, po prostu. Jak pijesz, to z umiarem, jak jesz tak samo 🙂 wszystko jest dla ludzi! A jak imprezujesz to wyskacz trochę kalorii, nie podpieraj ściany 🙂

  • Ja stosuję zasadę „jem zdrowo 6 dni, a siódmego odpuszczam” (żeby właśnie piątkowa lub sobotnia impreza nie sprawiła, że będę siedzieć samotna w kącie i popłakiwać nad utraconym życiem towarzyskim, popijąc z lansiarskiego słoikowego kubka koktajl z jarmużu :P).

  • Tak jest! Lubię Twoje podejście i styl pisania 🙂

  • AAAAAAAAAA! <3 <3 <3 Dzięki Monia! Jak zwykle podchodzisz do wszystkiego najnormalniej w świecie! 😉

  • AAAAAAAAAA! <3 <3 <3 Dzięki Monia! Jak zwykle podchodzisz do wszystkiego najnormalniej w świecie! 😉

  • Moniko, uwielbiam Twoje posty i ten również jest genialny 🙂 Ale niestety nie podoba mi się, że nagłówek zostaje w miejscu, gdy przewijam tekst. Zajmuje on dość sporo miejsca na ekranie i czuję jakbym dostawała klaustrofobii czytając tekst na połowie ekranu. Dodatkowo przeszkadza mi, że nie mogę zobaczyć całego obrazka tylko widzę go „po kawałku”. To takie małe uwagi odnośnie wyglądu strony 😛 Nie wiem jak innym, ale mi niestety przez to strasznie topornie się czyta teksty. Pozdrawiam 🙂

    • Wczoraj ten sma problem zgłaszala jeszcze jedna osoba i okazało się, ze miała włączone powiększenie na przeglądarce. My niczego nie zmienialiśmy, na różnych ekranach w domu wyświetla się dobrze, więc może to tam leży problem?

      • Dzięki! 🙂 Już jest dobrze 😀

  • Dobór obrazków to mistrzostwo <3

  • Dobór obrazków to mistrzostwo <3

  • Wiesz? Trafiłam przez przypadek na twoją stronę, ale podoba mi się bardzo twój styl pisania, oraz ogólne podejście do tematu :D. Również jestem studentką dietetyki (pierwszoroczną). Naprawdę cieszę się, że istnieją dietetycy tacy jak ty, a nie tylko trzymający się ściśle zasad :D.

    • Dziękuję 🙂

  • wlasnie przez takie wpisy rozwazam zakup twoich uslug <3 na razie probuje sama. obliczylam sobie, ze ta minimalna dawka kalorii o ktorej kiedys pisalas wynosi u mnie 1500 kcal. czy trzymajac sie tej liczby schudne, czy tylko nie przytyje?

  • Dobrze, że są jeszcze osoby, które podchodzą do tego z rozsądkiem. Tak jak wspomniałaś, od jednego wieczoru nikt nie przytyje 10 kg, zwłaszcza jeżeli będzie jadł z umiarem i rozsądkiem.

  • wlasnie przez takie wpisy rozwazam zakup twoich uslug <3 na razie probuje sama. obliczylam sobie, ze ta minimalna dawka kalorii o ktorej kiedys pisalas wynosi u mnie 1500 kcal. czy trzymajac sie tej liczby schudne, czy tylko nie przytyje?

  • Jezu, kto pisze takie artykuły? „Jeśli nie jesteś szaloną nastolatką” serio? Propagowanie alkoholu wśród nieletnich, mowienie że to norma? Normalne imprezy zaczynają się po 18 stce, na mieście w weekend jest masa pijących 30,40,50 latków. A z tego artykułu idzie wyczytać, że to jest zarezerwowane dla nieletnich dziewczynek albo kobiet do 25 roku życia. To nieprawda. I to jest chore.

    • Z perspektywy minionych siedmiu lat podobnie oceniam ten fragment. Pisząc artykuł obracałam się właśnie w takim późno-nasoletnim-studenciarskim gronie, pewnie stąd takie obserwacje. Wpis ląduje na liście do aktualizacji, dzięki za komentarz.