Wiem. Jesz mało, jesteś superaktywny, starasz się, byłeś na diecie wiele razy, a w sumie to ciągle jesteś na jakiejś. Brzuch masz po rodzicach, od małego były problemy, a w ogóle to masz Hashimoto. No i nie masz motywacji, bo całe Twoje otoczenie to ludzie z nadwagą, którzy nie chcą nic zmieniać w swoim wyglądzie. A przede wszystkim to nie masz czasu, boś człowiek pracy, a i pieniędzy szkoda na te całe zdrowe odżywianie.
Rzadko w mailach czytam: nie mogę schudnąć, bo niewystarczająco się staram, bo jestem leniwy, bo na śniadanie jem drożdżówki, a z zakupów nie wracam bez czekolady. Tak się jakoś składa, że często nie zastanawiamy się nad tym co wrzucamy do garnka, a w efekcie i do żołądka. Dla niektórych „jem mało” może znaczyć „jem 3 razy dziennie”, a że 5 pajd chleba z żółtym serem, wędliną i majonezem na śniadanie, ziemniaki, schabowego i kapustę zasmażaną na obiad, a na kolację fasolkę po bretońsku (z chlebem, a jak!) to już nieważne… A kto by myślał o cukrze dodawanym do 4 kaw dziennie czy kilku herbat?
Ten wpis dedykuję wszystkim, którzy za odchudzanie brali się wiele razy, którzy nie wiedzą jak zacząć, którym brakuje motywacji, a nawet tym, którzy po prostu chcą coś komuś udowodnić (choć do tego jeszcze wrócimy). Ten system pozwoli nie tylko zrzucić te kilogramy, ale i nie nadrobić ich w najbliższej przyszłości. Najlepiej sprawdzi się u osób, które są tak zrezygnowane, że nie robi im różnicy czy poświęcą na to miesiąc, pół roku czy rok.
W zasadzie nie powinnam tego publikować, bo jeśli każdy, kto chce schudnąć wcieli ten system w życie, to nie będę miała dla kogo pracować… Niech stracę!
Jak schudnąć krok po kroku
System zakłada stopniowe dodawanie kolejnych elementów, w razie gdyby kolejne miały zawodzić. Zaczynamy od rzeczy, które wymagają najmniej poświęcenia i dopiero jeśli zajdzie potrzeba dodajemy te trudniejsze działania. Jeśli masz ochotę dać z siebie więcej i dzięki temu przyspieszyć cały proces możesz wdrażać więcej niż jeden krok na raz.
Przed podjęciem działań zmierz się i zrób sobie fotkę – najlepiej w bieliźnie/stroju kąpielowym. Możesz się też zważyć, ale jestem najlepszym przykładem na to, że waga nie musi odzwierciedlać postępów. Po co to wszystko? Widząc swoje ciało codziennie w lustrze można nie zauważyć drobnych zmian, które zajdą w nim po pierwszym miesiącu – ten problem mają szczególnie osoby surowe dla siebie 😉
Po czasie, który proponuję powinno być widać pierwsze efekty – jeśli nie, przechodzimy do kolejnego etapu NIE PORZUCAJĄC zasad z poprzednich kroków. Jeśli efekty się nie pojawią, proszę o zrobienie pomiaru nazajutrz – żeby wykluczyć wahania dobowe.
Krok pierwszy – odchudzanie przez oszukiwanie
… samych siebie. Ten etap będzie się podobał nawet leniuszkom – chodzi o to, że wprowadzimy taki rodzaj aktywności fizycznej, który nie będzie szczególnie męczący ani angażujący.
- jeśli masz do pokonania mniej niż kilometr – przejdź się, niezależnie od pogody. Z cukru nie jesteś z parasolem będzie ok.
- jeśli masz rower, a trasa, która Cię czeka mniej niż 3 km – wybierz dwa kółka
- musisz skoczyć do pobliskiego sklepu? przejdź się, przejedź – nie samochodem!
- mieszkasz/pracujesz w budynku z windą? wybieraj schody
- sprzątaj mieszkanie energiczniej niż dotąd (piszę serio!)
- weź na siebie spacery z psem (jeśli takowego posiadasz)
- w każdej sytuacji, kiedy możesz wybrać aktywniejszy sposób wykonania danej rzeczy – zrób to
Daj sobie: 4 tygodnie
Krok drugi – odchudzanie przez zamienianie
Na tym etapie posprzątamy. W lodówce. Sorry – w szafkach na czarną godzinę też 😉
Totalnie odstawiamy:
- sklepowe napoje: gazowane, niegazowane, nawet soki „bez cukru”. Zostawić można wyłącznie jednodniowe (choć też nie bez ograniczeń, bo litr takiego soku to już dobre 400 kalorii z cukrów prostych
- słodycze (żelki też), chipsy (kukurydziane to nadal chipsy), słone przekąski (tak, paluszki, krakersy, orzeszki ziemne też)
- alkohol
- żółty ser, serek topiony
Zamieniamy
- gotowe sosy i mieszanki przypraw zamień na sosy domowej roboty, a mieszanki przypraw na kompozycje pojedynczych przypraw i/lub ziół
- białe pieczywo, biały makaron, biały ryż zamień na ich brązowe odpowiedniki (czytaj etykiety! piekarnie często oszukują barwiąc pszenny chleb karmelem)
- sól zwykłą na sól o obniżonej zawartości sodu (dostępna w aptece, dwukrotnie droższa niż zwykła)
- majonez na gęsty jogurt naturalny
- zwykły olej do smażenia na olej kokosowy
- jogurty owocowe na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych/mrożonych/suszonych owoców
- zwykły pasztet (z puszki), serdelki, parówki na świadomie dobrane wyroby o określonej (dużej) zawartości mięsa (bez MOM czy dodatków garmażeryjnych)
- mięso wieprzowe w spaghetti na drób
- margarynę do smarowania na awokado (można też używać do tego celu oleju kokosowego)
- cukier – tutaj alternatywy
Klikając tuta zostaniesz przeniesiony do listy zalecanych produktów, którymi możesz się odżywiać.
Daj sobie: 20 dni
Krok trzeci – odchudzanie przez aktywowanie
Trochę nie wierzę, że stosując się do powyższych rad nie zrobiłeś postępów, ale umówmy się, że po prostu chcesz dać z siebie więcej. No to nie ma sprawy. Ruszaj się!
W tym miejscu zasugeruję, że wdrożenie kroków 1-3 jednocześnie powinno umożliwić zrzucenie 3-5 kilogramów w miesiąc (zależnie od wagi wyjściowej). Ale jeśli nie…
- wybierz trzy dni w tygodniu, które przeznaczysz na aktywność fizyczną (45 minut) – musi to być taki stopień zaawansowania, który pozwoli Ci się spocić, ale nie doprowadzi do śmierci na miejscu. Ani Ty, ani ja nie chcemy zniechęcać). Nie przejmuj się trudnymi początkami – ja też byłam jak słoń w składzie porcelany, poczytaj sobie.
- możesz zacząć biegać zgodnie z tym planem (ruszył wielu moich znajomych i podopiecznych, polecam początkującym), zapisać się na siłownię (najlepiej taką, która oferuje też zajęcia grupowe – będzie raźniej), tańczyć
Daj sobie: 30 dni
Krok czwarty – odchudzanie przez motywowanie
Powiem Ci teraz coś, co Cię zasmuci. Waga mogła nie ruszyć z dwóch powodów: w Twoim organizmie dzieją się dziwne rzeczy spowodowane zaburzeniami układu dokrewnego – możesz szukać pomocy u endokrynologa (szczególnie jeśli w rodzinie są problemy z hormonami). Drugim powodem jesteś Ty sam. Dałeś dupy. Trochę oszukiwałeś z jedzeniem, a i na trening nie zawsze chciało się wyjść. Niby próbowałeś, ale tak naprawdę nie dawałeś z siebie wszystkiego.
Znowu.
To wynika prawdopodobnie z tego, że poczyniłeś błędne założenia. Mimo, że na początku zaznaczyłam, że to metoda dla cierpliwych oczekiwałeś natychmiastowych efektów. Wróć do początku posta i spróbuj się przeprogramować. Utrata kilogramów będzie skutkiem ubocznym stosowania tych wszystkich działań. Dobra. Nie motywują Cię MOTYWUJĄCE teksty, fit inspiracje i inne takie. No to już, spróbujmy inaczej:
- wyznacz sobie cel, który nie będzie związany z Twoim wyglądem, a z zalecanymi działaniami. Miałeś więcej biegać? Zapisz się na bieg uliczny na 5 km, kartkę z zapisaną datą powieś przy biurku i wychodź na trening po to, żeby nie dać plamy w tym ważnym dniu
- zrób z siebie własną tablicę z fit inspiracjami- wydrukuj zdjęcia sylwetek, które Ci się podobają i swoją twarz. Przyklej gębę w miejsce twarzy fit laski czy strong mana i napawaj się tym widokiem
- naszykuj spodnie/sukienkę/koszulę w które nie mieścisz się/nie dopinasz, szpilką przyczep do nich kartkę z datą i swoim podpisem, deklarując, że tego dnia je ubierzesz
- obwieść całemu światu, co zamierzasz – a jeśli nie całemu światu to jednej osobie, która będzie miała Cię dopingować wtedy, kiedy Ty sam pomyślisz, że nie dasz rady
- znajdź SWOJĄ motywację, nieważne jak głupia wydawałaby się innym
Daj sobie: 2 godziny spędzone sam na sam ze sobą przy wyłączonym komputerze/telewizorze.
Krok piąty – odchudzanie przez zapieprzanie
Żeby uniknąć mocniejszego słowa.
Tutaj pora na agresywny trening. 5-6 razy w tygodniu przez godzinę. I to nie tylko machanie łapkami na orbitreku czy kręcenie pupą na zumbie. Masz dawać z siebie wszystko – więcej niż myślisz, że możesz. Najlepiej jeśli oprócz treningów aerobowych zaczniesz też treningi siłowe.
Rad treningowych poszukaj u bardziej kompetentnych ode mnie – jest mnóstwo serwisów dedykowanych tej tematyce.
Daj sobie: 30 dni
Krok szósty – odchudzanie przez ucinanie
To etap, w którym zaczynamy zwracać uwagę na kaloryczność. Zacznij od:
- określenia dobowego zapotrzebowania kalorycznego (w sieci są dostępne kalkulatory, możesz też skorzystać z mojej propozycji w diecie low carb) – pamiętaj, żeby od podstawowego zapotrzebowania nie ucinać więcej niż 500 kalorii dziennie (to taki w miarę uniwersalny wyznacznik). Kolejna uwaga: zazwyczaj wyolbrzymiamy swoje dokonania określając aktywność fizyczną jako bardzo dużą. Bardzo dużą to może mieć górnik, który przygotowuje się do nowego sezonu w sporcie sylwetkowym.
- kiedy już to zrobisz, musisz nauczyć się określać kaloryczność konkretnych potraw – zapoznaj się z tym wpisem, on rozwieje wszelkie wątpliwości i podpowie jak liczyć kalorie na oko 😉
- zmień swoje podejście do kolacji. Na mnie i moich podopiecznych bardzo dobrze wpływa ograniczanie węglowodanów na noc, co reguluje wydzielanie insuliny. O moich zaleceniach dotyczących kolacji poczytasz tutaj (znajdziesz też 20 pomysłów na kolację)
Daj sobie: 3 tygodnie
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Prawdopodobnie pokrzyżowałam Ci plany… Jeśli dotarłeś aż tutaj i zaliczyłeś wszystkie 6 kroków to zupełnie przypadkiem zmieniłeś swoje nawyki. Spędzasz mniej czasu przed telewizorem, a więcej na ćwiczeniach. Przestałeś mieć wrażenie bycia na ciągłej diecie – zdrowa zawartość lodówki stała się normą, ale taką, od którą możesz pozwalać sobie na odstępstwa bez ponoszenia poważnych konsekwencji. Twoje wyniki badań poprawiły się, Ty zbierasz więcej komplementów niż przez poprzednie 5 lat razem wziętych. Masz więcej siły, energii i motywacji do tego, żeby zmienić coś w swoim życiu.
Bo przecież z odchudzaniem też miało się po raz kolejny nie udać, a jakoś tak… Przypadkiem. Przez niecałe pół roku (zakładając, że wdrażałeś wszystkie etapy krok po kroku).
Udało się.
Standardowo proszę o zadawanie pytań w komentarzach. Ten wpis to zaledwie wersja beta przewodnika – spodziewajcie się uzupełnienia za kilka tygodni. Jutro wyjeżdżam do Poznania, za chlebem (no dobra, bez przesady – ale na wakacje już by się przydało!), później popracuję kilka dni w Łodzi, a w między czasie będę doglądać postępów w naszym przyszłym mieszkaniu. Z tych samych powodów mogę nie odpisywać regularnie na maile – nadrobię, kiedy wszystko się uspokoi. Żegnam się z Wami i idę świętować trzecią rocznicę związku – teraz już z górki:) ?
Co sądzisz o diecie typu „jedz co chcesz i wyglądaj jak chcesz” czyli liczenie kacl i makrosów a dietą tzw ” czystej michy” czyli kurczak, ryż warzywa itp? 🙂
To jest kwintesencja mojego podejścia do odżywiania :). Na szczęście nie tylko kurczak i warzywa są wówczas zalecane 😀 – dużo produktów znajdziesz w podlinkowanym wpisie o liście zakupów.
No patrz… a ja dzisiaj świętuje pierwszy miesiąc w małżeństwie.. i też myślę, że będzie już z górki! 🙂 Powodzenia i gratulacje! :*
No i biorę te wszystkie rady głęboko do serca i walczę dalej o swoje LEPSZE ja! Razem z Tobą (moim motorem napędowym) <3
No patrz… a ja dzisiaj świętuje pierwszy miesiąc w małżeństwie.. i też myślę, że będzie już z górki! 🙂 Powodzenia i gratulacje! :-*
No i biorę te wszystkie rady głęboko do serca i walczę dalej o swoje LEPSZE ja! Razem z Tobą (moim motorem napędowym) <3
A widzisz, a ja od czerwca jeżdzę do pracy na rowerze 25km w jedną stronę nie rzadziej niż 3 dni w tygodniu. Jak rezygnuje z roweru to człapie pieszo 30min na pociąg. Samochód to mój wróg.
Nie jem słodyczy bo nie lubię, czasami skuszę się na gałkę lodów, albo kostkę gorzkiej czekolady.
Od miesiąca ćwiczę dzień w dzień wieczorem przed telewizorem.
I nie ma efektów żadnych – tłuszcz oblepia me ciało a mi się płakać chce, bo kolejne spodnie stają się za ciasne. Po ciąży szybko schudłam do swojej wagi, ale żeby zejść niżej to już nie wiem co powinnam zrobić 🙁 Chyba tylko głodówka mi pomoże.
Może jesz za mało i nawet nie zdając sobie z tego sprawy wprawiasz w organizm w stan ciągłego zbyt dużego deficytu kalorycznego? Tak, jak mówiłam 500 kalorii mniej niż potrzeba to często górna granica 😉 https://www.drlifestyle.pl/odzywianie/przyspieszyc-metabolizm-rowniez-kobiet-menopauzie/ możesz poczytać też tutaj.
Sprawę mogą też utrudniać zastoje wody/nieuregulowane problemy z hormonami.
Jestem (prze)pilną uczennicą. Krok szósty od trzech dni i mam wrażenie, że ciągle papusiam. Omnomnom. Nie znałam tej sztuczki z solą, jutro idę na łowy.
No dobra, zaczynam od zaraz. Sernik zjedzony na śniadanie pomińmy.
A ja mam taki problem: jestem juz na diecie prawie 2 rowne miesiace. Od poczatku chudlam wolno (4kg mniej w 1,5 miesiaca przy wadze wyjsciowej 71kg i wzroscie 160cm) ale 2 tygodnie temu waga podskoczyla mi +0,5kg i od tamtej pory mam zastoj. Tlumacze sobie, ze to moze przez zblizajacy sie okres ale przeciez 2 tygodnie to sporo. Nie rozumiem co jest przyczyna skoro: – wg. kalkulatora Vitalii jem ok. 1500 kcal – jem posilki o niskim ig (do 50) i nie lacze tluszczow z weglowodanami w jednym posilku (z wyjatkiem ryb i odrobiny oliwek i oliwy z oliwek do makaronu) – co tydzien mam jeden cheat mealowy posilek by podkrecic metabolizm – stosuje suplementy diety, ktore nieco ograniczaja wchlanianie tluszczow i weglowodanow (wiec mam extra bufor, gdybym faktycznie jadla troche za duzo ale mowie… Czytaj więcej »
Jeszcze taka informacja odnosnie posilkow: jem produkty pelnoziarniste zbozowe 2x dziennie majac doswiadczenia po dukanie, ze wykluczenie ich z diety znacznie spowalnia metabolizm i prowadzi do jojo. Do tego produkty zbozowe pozwalaja mi zjesc cos bardziej ciezkiego (np. wedzony losos), czego nie moge zjesc samego tylko z warzywami (wtedy czuje ostry, piekacy bol zoladka). Nie wyrzucam tez tluszczow zwierzecych – raz dziennie zjem np. jajecznice na masle z szynka i 30g pelnotlustego sera albo cos innego „w ten desen”. Wszystko przy zachowaniu 1500kcal. Zazwyczaj uklad jest taki: sniadanie (9:00) – wegle z pieczywa, ryby, nabial (jogurty, twarozki, mleko do kawy), dzem owocowy obiad (13:00) – I cieply posilek: tluszcze zwierzece – sery, jaja, mieso, warzywa, czasem owoc, to wtedy jem cos… Czytaj więcej »
Ja w marcu przestałam jeść cukier – a właściwie wszystko co zawiera w składzie cukier, syrop glukozowo-fruktozowy i inne takie. Potem zmieniłam masło na olej kokosowy i awokado, zrezygnowałam z tego co zawiera w sobie olej palmowy, i odstawiłam praktycznie wszystko z pszenicą. Sama się zdziwiłam, że tak naprawdę nie tęsknie za batonikami, wafelkami, chipsami – przeczytałam składy,wiem co jest czym i jakie to jest niezdrowe. Wiadomo, że raz na jakiś czas pozwalam sobie na coś słodkiego, ale z reguły jest to jakiś domowy wypiek. Na kebaba albo hamburgera też sobie czasem pozwalam 🙂 Do tego schudłam prawie 9 kilo przez 6 miesięcy bez naprawdę wielkich wyrzeczeń – wystarczyła zmiana diety. Nawet nie ćwiczyłam bardzo intensywnie, po prostu trochę więcej ruchu niż przedtem, jakiś basen, albo rower. Wyglądam lepiej i tak też się… Czytaj więcej »
hej:) jakie cwiczenia wykonujesz na silowni? cwiczysz na maszynach czy stosujesz wolne ciezary? bylabym wdzieczna za jakis krotki plan treningowy na silowni:)pozdrawiam!
Moim problemem jest lenistwo i niechciejstwo. Zmieniłam nawyki żywieniowe, jem zdrowo (a przynajmniej tak sądzę), ale za nic w świecie nie mogę się zmusić do regularnych ćwiczeń. Po prostu nie mogę. Zaczynam robić jakieś brzuszki czy przysiady, to zaraz się nudzę. Chciałam zacząć biegać na wiosnę, ale jak sobie pomyślę, jak się przy tym zmęczę, zasapię i jak mi będzie łomotać serce…a już o zakwasach nie wspomnę… i tak jest już jesień, a ja nie mogę się zmobilizować do ćwiczeń.
Super post!
No trzeba się wziąć za siebie 🙂 Dodatkowo będę pić AquaSlim żeby przyspieszyć proces odchudzania
Sama jestem niesamowicie oporna jeżeli chodzi o diety- kompletnie nic mnie nie motywuje ale próbuję wdrażać zdrowe składniki do diety. Na razie idzie mi to opornie ale muszę w końcu spiąć pośladki i coś z tym zrobić.
Ech Monika… jak to dobrze, że trafiłam kiedyś na Ciebie (zdaje się, że jakimś cudem z bloga Kominka tu wskoczyłam). Jesteś jedyną osobą, która mnie w tym całym odchudzaniu motywuje. Serio. Żadne tam turbo dupy z idealnie długimi włosami, zarysem mięśni na brzuchach, chudymi udami i zawsze piękną opalenizną, tylko właśnie TY. Nie zrozum mnie źle- uważam, że bardzo urodziwa i urocza z Ciebie dziewoja, chodzi mi o to, że jesteś jakaś taka bardziej… ludzka, przystępna, nie taka znów bez skazy. Wciąż dążąca do celu. Mówisz bez ogródek, że miałaś potknięcia, mówisz, że to my zawalamy w diecie, nie katujesz nas, czytelników, serdusiami i buziaczkami, tylko mówisz to, do czego samym przed sobą ciężko się przyznać. Tylko i wyłącznie dzięki TOBIE udaje mi się powolutku wygrzebać z zaburzeń odżywiania (binge eating). Wciąż szukam… Czytaj więcej »
Drlifestyle gwiazdorzy, juz zauwazylam ze na wiekszosc komentarzy nie odpisuje, wiec nie licz na to 😀
W zasadzie to bardzo smutne stwierdzenie, bo staram się rozwiewać możliwie dużo wątpliwości za pośrednictwem komentarzy, a kilkanaście osób miesięcznie wspieram mailowo. Teraz na przykład skończyłam swój dzień pracy i odpisuję na ten niezbyt przychylny komentarz ;))
Odezwij się na [email protected] – postaram się odpowiedzieć jak najszybciejnajszybciej (zapewne w niedzielę) 🙂
Nie wiem w czym problem, ale nie mogę wyświetlić Twojego adresu email. Napisz do mnie proszę na [email protected] 🙂
Od 3 dni czytam to codziennie, chyba sobie wezmę i powieszę na ścianie.
ja też od paru dni czytam to codziennie
Na mnie diety wogóle nie działają już tyle ich stosowałam, w tej chwili wzięłam się za siebie tzn biegam, chodzę na fitness 2 razy w tygodniu i zażywam suplement Aqua Slim, liczę że uda się zrzucić kilka kilogramów.
Masz super blog, ale jedno mnie wkurza. Kiedy osoby szczupłe mówią jak schudnąć. A z czego chcesz schudnąć? Z kości na ości? Ja schudłam 13,5 kilo i wiem co to znaczy. Wstawałam o 4 rano, żeby pobiegać, jadłam po 1200 kcalorii max, piłam herbatę antylipidową z tiens24 com. Wieczorami chodziłam na basen i nie raz i nie dwa płakałam, bo tak mnie mięśnie bolały przez zakwasy.
Jeszcze niedawno nie wyglądałam tak, jak teraz 🙂 Sama zobacz https://www.facebook.com/drLifestyle/photos/a.367779179991554.1073741828.355531087883030/485479261554878/?type=1&theater . A Twoje metody były bardzo radykalne – nie odbiły się negatywnie na zdrowiu?
1200 kcal przy aktywności fizycznej to moim zdaniem trochę mało. Ale grunt, że się udało.
a ja też już sama nie wiem co robić. Nie poddaje się! absolutnie. Ale! po roku „diety” i aktywności fizycznej faktycznie schudłam, ok. 10 kg, potem na trochę się „zapuściłam” i jak się znowu wzięłam w garść to nic. ani kilograma, ani centymetra. Nie wiem co robię źle. U endokrynologa byłam, wg niego wszystko jest ok i zalecił więcej aktywności fizycznej. Jak więcej jak ćwiczę 6 dni w tygodniu? 😮
przez tamten rok przeczytałam tyle książek/artykułów/blogów itd. o zdrowym odżywianiu i wydaje mi się, że nie popełniam błędów.. 🙁 POMOCY! 😀
PS. Kocham Twojego kota! Swojego rudzielca też, ale nie jest taki super jak Twój :p
Dziewczyno 3 razy w tyg trening wystarczy…brzuch cardio a w pozniejszym czasie silowka…Jak cwiczysz 6 razy w tyg to powiedz mi kiedy Twoj organizm ma sie ,regenerowac??? No wlasnie nie ma kiedy i dlatego efekty sa marne….Regeneracja organizmu jest bardzo WAZNA ! Pozdrawiam 😉
Mam 17 lat i trzy lata temu (bo według mnie byłam po prostu gruba) poprosiłam mamę o wizytę u dietetyka. Powiem szczerze – to była najlepsza decyzja w moim dotychczasowym życiu. Efekty przychodziły powolutku, nie powiem (byłam nastolatka i za wszystko tj. Zdrowe gotowanie czy ćwiczenia musiałam zabierać się sama, bez trenera czy wiedzy rodziców ). Oczywiście były wzloty i upadki, ale zawsze powracalam do diety. Chyba po prostu musiałam to tego dojrzeć . Ważyłam ok 54 kg przy wzroście mniej więcej 153. Teraz ważę 42 przy 155 cm wzrostu i nadal nad sobą pracuje . Dużo biegam, chodzę na różne zajęcia sportowe, ćwiczę na wf. Twój blog natomiast inspiruje mnie do dalszego wglebiania w zdrowy tryb życia, za co jestem ci ogromne wdzięczna 😉 Trzymaj się ciepło i oby tak dalej… Czytaj więcej »
Wróciłam do tej notatki po kolejnej (której to już?) porażce, między innymi zniechęcona przez niekompetentnych dietetyków (pisałam Ci nawet jakiś czas Moniko maila, apropos tej, co codziennie inną kaloryczność mi zrobiła)…
Dziś już wiem, że moim największym problemem jest słabość do kawy (głównie latte – jak się dowiedziałam, że duża ma nawet 300ml mleka to mi się kolana ugięły), sushi i słodyczy – albo raz na jakiś czas w ilościach hurtowych, albo codziennie po trochu.
Wszystkiego na raz nie wyeliminuję – już tego próbowałam i poległam. Już mi się odechciewa…