Wszyscy, którzy są (bądź aspirują do bycia) fit, zgodnie mówią, że odchudzanie to dopiero początek drogi – dieta i aktywność fizyczna muszą stać się stylem życia.
Łatwo powiedzieć, prawda? Idźmy dalej.
Żeby aktywność fizyczna i dieta stały się stylem życia, trzeba je polubić.
Szkoda tylko, że mało kto mówi o tym, że początki ze zmianą diety (sposobu odżywiania) i aktywności fizycznej nie są usłane różami.
Nie tylko nie są usłane różami, ale bywają wręcz orką na ugorze.
Nie dziwi mnie to. Po kilku (kilkunastu, kilkudziesięciu?) wcześniejszych podejściach do odchudzania, dietach cud dające szybkie (choć krótkotrwałe) efekty, po prostu ciężko uwierzyć, że tym razem coś może pójść inaczej. Pokusa zastosowania diety o bardzo niskiej kaloryczności i wprowadzenie dodatkowej aktywności fizycznej jest strasznie silna – większość osób wolałaby się przemęczyć przez miesiąc, schudnąć założone 5 kilogramów, a później hulaj dusza piekła nie ma.
Daję góra dwa miesiące do powrotu do dawnej wagi, bądź nawet przekroczenia wcześniejszej masy ciała.
Mówię jak jest
Zmiana diety i aktywności fizycznej to bardzo wymagający proces. W początkowej fazie wymusza opanowanie nowych przepisów, zmianę standardowego koszyka zakupowego (a może nawet miejsca robienia zakupów), rezygnację z produktów, które dotychczas były podstawą diety (np. słodkie płatki śniadaniowe, bułki, margaryna, smażone panierowane mięso), konieczność wygospodarowania czasu na treningi czy przygotowywanie posiłków.
W początkowej fazie zmiany stylu życia zauważa się niemal same wady tego procesu. Kosztem ulubionego serialu trzeba zrobić trening, zamiast dłuższej o 30 minut drzemki trzeba zrobić śniadanie, a ulubione restauracje kuszą tysiącami kalorii wołającymi nas z menu.
Co gorsza, często zamiast obiecywanych endorfin buzujących we krwi po treningu, osoby początkujące dostają frustrację i chwile zwątpienia. Większość poddaje się na tym etapie. Dla niektórych ten etap zaczyna się pierwszego wieczora po rozpoczęciu diety. Znacie to, na pewno!
Śniadanie – och, och, jestem taki fit, wszystko się zmieni od tej owsianki!
Trening – ŁuuuuuHuuuuuuuuuu, jestem Bogiem, chyba wystartuję w zawodach sylwetkowych, o jeszcze tylko pyknę fotkę
II Śniadanie – koktajl pyszniutki, a jaki ładny! ooo zrobię zdjęcie na Instagram!
Obiad – może i brązowy ryż nie za pyszny, ale dieta wymaga poświęceń!
Podwieczorek – kostka czekolady do kawy nikomu nie zaszkodziła, to dwie tym bardziej
Kolacja – mam to w dupie! wolę być gruby, ale szczęśliwy, nikt i nic nie zmusi mnie do zamiany kanapek z szynką i żółtym serem na jakieś dziwne cokolwiek!
Mam dobrą wiadomość: jeśli przeżyjesz okres asymilacji do nowego porządku dnia, stylu odżywiania i regularnego uprawiania sportu, później będzie już z górki. Chcę Ci pomóc.
Wraz z członkiniami mojej grupy na Facebooku – Pozytywne odchudzanie z Dr Lifestyle przygotowaliśmy spis sprawdzonych rozwiązań, ułatwiających nam prowadzenie zdrowego stylu życia na co dzień.
- Pomogło mi korzystanie z gotowych jadłospisów – choć zamieniałam 90% posiłków to zwyczajnie uczyłam się proporcji. Na początku ważyłam wszystko, a później potrafiłam oszacować na oko ile dać np. kurczaka do sałatki. Pomogło mi to wyjść ze schematów i dzięki modyfikowaniu przepisów odkrywałam nowe smaki, co przy moim dość konserwatywnym podejściu do nowych smaków było dużym plusem. Jak to robiłam? Wymieniałam składniki, które mi nie pasowały na jakieś pokrewne które lubię. Ponadto dużo zamieniłam cukier na stewię, co pozwala mi eliminować sporo kalorii na co dzień – Monika, wikilistka.pl
- Jestem na etapie diety „pudełkowej”, czyli szykowania jedzenia do pracy dzień wcześniej. Muszę się do tego motywować, ale wieczorna opcja jest lepsza, niż poranne szykowanie na szybko, bo pośpiech jest wrogiem zdrowego jedzenia. W mojej kuchni zawsze jest kefir, jogurt naturalny, serek wiejski, jajka, płatki owsiane, kasza kus kus, warzywa mrożone, pierś z kurczaka, świeże warzywa i owoce – z tych produktów zawsze coś przygotuję, bez konieczności szukania przepisów fit. Moim hitem na oczyszczanie jest woda z cytryną i świeżym imbirem: 1 cytrynę pokrojoną w plasterki i mały korzeń imbiru obrany i pokrojony w drobną kostkę zalewam szklanką zimnej wody i wstawiam w zamkniętym naczyniu do lodówki. Taka esencja wytrzymuje w lodówce kilka dni. Codziennie rano na czczo rozcieńczam ją wodą i piję. Polecam! – Weronika
Związek pomiędzy intensywnością ćwiczeń, a źródłem energii
Intensywność ćwiczeń % MHR
(maksymalna częstość pracy serca)Częstość serca
(bpm – liczba uderzeń na minutę% węglowodanów % tłuszczu 65-70 130-140 40 60 70-75 140-150 50 50 75-80 150-160 65 35 80-85 160-170 80 20 85-90 170-180 90 10 90-95 180-190 95 5 100 190-200 100 0 - Posiłki na następny dzień zawsze przygotowuje wieczorem. W ciągu dnia zastanawiam się nad tym, co sobie ugotować. Używam aplikacji Fitatu do liczenia kalorii, więc w wolnej chwili wklepuję wszystkie produkty, wieczorem zmieniam tylko ich wagę. Trenuję 3-4 razy w tygodniu, 2 razy w tygodniu biegam. Na siłowni najpierw idę na zajęcia fitness, a później robię trening obwodowy – Zuzanna
- dla mnie najłatwiej jest gdy robię w 1-1,5h sporo jedzenia i to wystarcza na pół, a najczęściej ponad pół tygodnia (60-70% jadłospisu). Tak można zrobić na raz zupę (no ejże, przecież ona tylko wymaga tak na prawdę pokrojenia warzyw!), drugie danie (choć tak na prawdę to zupę często traktuję jako osobny i niezależny posiłek), jakiś koktajl, placuszki twarogowe i mamy jedzenia po uszy! na śniadanie jem zawsze to samo (nie wyobrażam sobie co innego niż owsianka z jogurtem <3), raz dziennie dorzucam chleb (żytni lub graham), a przecież można zawsze zrobić szybką sałatkę z miksu sałat albo wieczne połączenie pomidor+mozarella i nie da się nie mieć co jeść ;). Dążę do tego, żeby jeść jak najwięcej białka, więc kanapki są u mnie zawsze z twarogiem lub serkiem wiejskim. Polecam też sok warzywny – może i ma trochę soli, ale na pewno raz dziennie, raz na dwa dni nikomu nie zaszkodzi, a raczej pomoże (osobiście prawie nic nie solę, więc pozwalam sobie na niego bez wyrzutów sumienia). Ponadto prawie codziennie jem kosteczkę gorzkiej czekolady i dzięki temu baaaardzo zredukowałam napady ochoty na COŚ. Cheat meal u mnie pojawia się dość często, bo co 3 dni i staram się traktować to jako „obowiązkowy posiłek” i to tylko pozwala mi jeszcze lepiej jeść pomiędzy cheat meal’ami, a on sam ma raczej >500kcal, bo to jakiś pączek, rogalik słodki, drożdżówka, więc taki bonus sprawia, że jestem jeszcze bardziej szczęśliwa. Co do ćwiczeń to staram się być systematyczna we wszystkich dziedzinach i dzięki temu w sytuacjach „kryzysowych” udaje mi się wyłuskać na to trochę czasu. Bo Ameryki nie odkryję, jeśli napiszę o planowaniu tygodnia treningowego? No! Co do imprez to trochę mam z tym problem, ale jak przyszłam na domówkę przy planszówkach z sokiem warzywnym do picia to nikt nie miał żadnych zastrzeżeń. Lepiej 3 lata przechodzić na zdrowy styl życia małymi krokami, niż robić skoki na hurra. U mnie każda zmiana jest wprowadzana co najmniej przez kilka tygodni, a sama czuję, że potrzebuję raczej 2-3 miesięcy, aby coś stało się moim nawykiem – Joanna
- Jedzenie robię na zapas lub mam opracowane kilka sprawdzonych przepisów. Cały czas szukam inspiracji na Pinterest, żeby jedzenie było przyjemnością. Mam ogromne zbiory przepisów na swojej tablicy. W mojej kuchni zawsze mam: wiejskie jajka od mojej babci, mleko, serek wiejski i poznański, hummus, pieczywo żytnie (często je mrożę), grecką Fetę, oliwki, pomidorki, mozzarellę. Zawsze mam też marchew, którą kroję w słupki, a także paprykę. W spiżarni siedzą płatki owsiane, jaglane, żytnie… kasza quinoa, ziarno sorgo i makaron orkiszowy. Pomidory w puszce, fasola. Koniecznie muszę mieć owoce: banany, jabłka, kiwi. Wszystkiego jest OGROM! Po to, żeby nie musieć lecieć do sklepu po brakujące składniki. Mam zawsze zieloną herbatę i przefiltrowaną wodę w dzbanku.
Chodzę na fitness 3 razy w tygodniu, regularnie. Zrobiłam tam pierwsze dobre wrażenie i nie chcę go popsuć. Biegam co najmniej raz w tygodniu. Lubię patrzeć na swój kalendarz treningowy i czuć, ze przynajmniej tutaj nie odniosłam porażki – Asia - Gdy mam sporo zajęć i wiem, że następnego dnia będzie mi trudno przygotować obiad (bo z nim jest najciężej), gotuję od razu na dwa dni. Podwajam proporcje wszystkiego, dzielę na patelni i pakuję w oddzielne pudełka. Gdy mam ciężki dzień (tak jak dziś), lub kobiece dni i przyrost wagi i ogólne znęchecenie do wszelkiej aktywności fizycznej, stawiam na wolny pilatess, który potrafi zdziałać cuda. Ból i zmęczenie, jest wymówką do szybkiego cardio, ale do pitatessu na macie nie mam argumentów przeciw. Stworzyłam na Yotube playlistę z kawałkami „odchudzanie lato”, gdzie umieściłam wszystkie pioseneczki, w którym podrygują piękne i powabne ciała. Jak mam doła, uruchamiam listę, wciskam głos na fula, obserwuję zgrabne dupska i już mi się żreć nie chce:) Staram się przykładać uwagę do gotowania, ale wtedy gdy mam czas. Np. jutro nie mam czasu, więc pójdą na szybko kanapki, a na drugie śniadanie wyciągnę z lodówki kefir i dorzucę dwa kiwi. Nie podnoszę kulinarnej poprzeczki kiedy nie mam czasu. To mnie zniechęca. Gdy mam więcej czasu rano (np. środa), to szaleję z omletami i koktajlami. Staram się zachować równowagę i nie robię wszystkie kosztem komfortu psychicznego, związanego z nieumalowaną, poranną twarzą.Justyna, justekmakemesmile.pl
- Jak już mam ogromną ochotę na słodkie to pozwalam sobie na małe grzeszki pod warunkiem, że sama to słodkie przygotuję – zawsze istnieje szansa, że w trakcie mi przejdzie. Zastąpienie kupnych gotowych słodyczy własnymi pozwala na zastąpienie białego cukru i wszystkich innych kiepskich składników zdrowszymi zamiennikami – Alicja
- Jeśli mam wstać do pracy o 5:20 to jaja wybijam na patelnię już wieczorem. Może to śmieszne, ale nawet jeśli zaśpię, to gotowe sadzone wrzucam w pojemnik i jem w pracy. Mrożę, mrożę, mrożę- wszystko co się da! Robię np. pieczeń drobiową lub schab pieczony, porcjuję i mrożę w woreczkach z IKEA. Nie zabraniam sobie wszystkiego. Jak mam na coś ochotę i wiem, że się temu nie oprę to wolę się nie opierać ;). Przez jakiś czas zamawiałam dietę do domu. To mi dało czas na przygotowanie się do diety „na własną rękę”. Sporo się wtedy nauczyłam o tym jak powinno wyglądać jedzenie w ciągu dnia. – Olga
Wypowiedzi tych wspaniałych dziewczyn pokazują, że każdy może znaleźć czas na dietę i sport. To nie są kobiety leżące i pachnące, nie są też trenerkami personalnymi czy dietetykami – nie wykonują zawodów, w których ich ciało jest jednocześnie ich wizytówką. To normalne dziewczyny z krwi i kości, które mają swoje obowiązki domowe, pracę, rodzinę i udało im się zmienić dotychczasowe przyzwyczajenia na zdrowsze. Będzie świetnie, jeśli podzielicie się w komentarzach swoimi patentami ułatwiającymi bycie na diecie czy szerzej: proces zmiany nawyków żywieniowych i treningowych.
Nie chcę powtarzać rozwiązań, o których pisały dziewczyny, więc wspomnę jedynie kilka dodatkowych rzeczy od siebie:
- w moim regularnym, cotygodniowym koszyku zakupowym nie ma produktów, których nie powinnam jeść – nie kupuję ciastek na wypadek wizyty gości. Jeśli przyjdą goście, których się nie spodziewałam, ugoszczę ich tym, co mam w lodówce, bądź poproszę o 5 minut na zejście do sklepu. Obcy ludzie mnie nie odwiedzają, a bliscy zrozumieją 🙂
- nie wychodzę na uczelnię, do pracy czy na dłuższe załatwianie spraw na mieście bez czegoś do jedzenia, bądź bez planu na to, gdzie mogę kupić coś zdrowego – dzięki temu nie jestem skazana na fatalnie zaopatrzony bufet na uniwersytecie czy cukiernię mijaną po drodze z punktu A do B.
- jeśli wiem, że czeka mnie ciężki dzień i bardzo późno wrócę do domu, wstaję wcześniej, by zrobić trening. Ponadto, racjonalnie planuję treningi – nie oszukuję się, że po 16 h w pracy i na uczelni będę miała ochotę na godzinę biegania, bo z reguły mam ochotę wyłącznie na sen.
- gotuję różnego typu potrawki warzywne (bez konkretnych przepisów, raczej przypadkowe produkty znajdujące się akurat w lodówce i pasujące do siebie) w ogromnych ilościach (około 5 litrów na jeden raz), pakuję hermetycznie, a w kolejnych dniach gotuję jedynie porcję kaszy/ryżu/makaronu i danie na wynos gotowe.
- używam mnóstwa naturalnych przypraw (czosnek, cebula, kurkuma, imbir, limonka, ocet balsamiczny, świeże zioła, suszone papryki ostre różnych rodzajów) i w ten sposób nie brakuje mi w kuchni gotowych mieszanek przypraw czy sosów instant. Nawet najprostsze danie z kilku składników będzie pyszne, jeśli zostanie odpowiednio przyprawione. Choć moje odpowiednio oznacza dla znajomych ocieranie potu z czoła i łzawiące oczy :).
- wszystkim moim działaniom przyświeca większy cel, o którym często sobie przypominam – nie zawsze mam ochotę na trening czy zdrowy posiłek, a w takich sytuacjach pomaga mi swego rodzaju zobowiązanie wobec samej siebie. Nie chcę być wobec siebie niesłowna, więc po prostu robię swoją robotę.
Mam nadzieję, że udało nam się pokazać, że dieta i sport mogą stać się integralną częścią dnia, bez negatywnych skutków dla dotychczasowych zobowiązań. Jestem ciekawa czy wśród moich Czytelników zaczęło się już wiosenne fit poruszenie?:)
Super jest na Twoja, Nasza grupa;)))
Jest wiosenne poruszenie i to bardzo!
Dzięki za dziennego kopa motywacji, bo jak widzę sobie z rana na fb, że Ty już masz pobiegane mimo brzydkiej pogody to jakoś tak łatwiej i raźniej ruszyć się z łóżka i coś zrobić 😛
Poczytane i od razu motywacja wzrosła! Idę do kuchni robić żarełko na jutro 😀
Zaczynam zmieniać nawyki żywieniowe. Od wczoraj z Twoją łatwą i tanią dietą z Biedronki, bo mnie bardzo zachęciła. Nie lubię gotować, więc z tą prostą dietą powinno się udać. Dzięki 😛
Ile dobrych rad w jednym miejscu! Dzięki za zebranie ich wszystkich. Tak, poruszenie było. Były też w niedzielę obietnice, że zaczynam tydzień bez czekolady, cóż, poległam;) ale zmotywowana, jutro stawiam temu czoło znów!
Musze przyznac, ze bardzo duzo daje mi Twoj blog! Moze i nie komentuje i sie nie udzielam ale dalas mi do zrozumienia wiele rzeczy i tak jak w powyzszym poscie, od 2miesiecy wprawiam w zycie zdrowe odzywanie. Jestes cudowna w tym co robisz a przede wszystkim bardzo mi pomagasz….no i juz mam kilka kg mniej na wadze,co bardzo mnie cieszy i motywuje! Nie przestawaj nawet na.chwile! 🙂
Mega mi miło, że mój wpis się tu znalazł 😀 wczoraj właśnie miałam taką sesję w kuchni która skończyła się warzywami na patelnię z brązowym pełnoziarnistym ryżem, koktajlem z pietruszki i placuszkami twarogowymi z dodatkiem banana 😀
Już jakieś 1,5 roku odżywiam się dość zdrowo. Czasem nie potrafię odmówić sobie czekolady czy ciasta mojej mamy, ale wszystko jest dla ludzi, w odpowiednich ilościach oczywiście 😉 Pokochałam sport i ćwiczę ok 4 razy w tygodniu. Co najważniejsze – bez przymusu!
Dopiero niedawno znalazłam Twojego bloga, ale wiem, że będę wracać. Bardzo tu inspirująco i zdrowo 😉
Podkreśliłaś w mojej wypowiedzi dokładnie to, co ja sama chciałabym w niej podkreślić 🙂 super 🙂
Swietne są te rady i z większości sama korzystam, np. robienie posiłków wieczorem i czasem nawet od razu na dwa dni 🙂 poza tym, jeśli mam ochotę na coś słodkiego, staram się odwlekać zjedzenie słodyczy w czasie, pić wodę i staram się o tym nie myśleć, wtedy najczęściej ochota na coś słodkiego po prostu mija 🙂 Wiem, że na początku to trudne, ale warto się przemęczyć 🙂
Super rady ! Tak bardzo bym chciała lubić wszystkie rzeczy, warzywa i w ogóle żeby móc robić te cudowne fit przepisy! 😛
Własnie zaczynam liczyć sobie swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Dla kogoś kto nie ma o tym pojęcia nawet najbardziej skrupulatne wyjaśnienie to jak czarna magia 🙁
Ja najczęściej mam ochotę na słodycze i śmieciowe jedzenie, kiedy jestem głodna. Dlatego w takich sytuacjach najpierw wiem, że muszę zjeść normalny posiłek, a dopiero potem mogę sobie pozwolić na jakiś deser. W większości przypadków oznacza to, że na słodkości już nie mam ochoty lub mam, ale w znacznie mniejszej ilości. Zawsze to jakiś krok do przodu 😉
Również odkrywanie nowych smaków warzyw, owoców, kasz itp. sprawia, że nie mam chęci na wysoko przetworzone jedzenie.
Oczywiście w sklepie czytam etykiety i wybieram te produkty, które mają jak najkrótszą listę składników.
Mimo to, przede wszystkim staram się, żeby jedzenie było przyjemnością. Nie można dać się zwariować, ale jeśli jakieś szkodliwe elementy można wyeliminować, to dlaczego tego nie zrobić 😉
Osobiście polecam diety pudełkowe, ceny mocno spadły na przestrzeni kilku lat, jest bardzo duży wybór i juz za 30 zł możemy zamówić całodniowy zestaw próbny. Na https://cateromarket.pl jest multum ofert z całej Polski.
Tam udało mi się znaleźć świetną dietę dla siebie i firmę, która dostarcza pudełka w moim regionie (okolice Warszawy). Polecam szczególnie z uwagi na to, że dieta daje efekty: http://www.przelomwodzywianiu.pl
Nie wyobrażam sobie teraz dnia bez pudełek, bo daję mi to ogromną oszczędność czasu, który mogę wykorzystać na trening. Wcześniej bardzo często rezygnowałem z aktywności fizycznej żeby być w stanie coś upichcić:/
dieta w pudle i spisanie sobie posiłków do przygotowania to jest dla mnie 80% sukcesu, a jako sukces rozumiem nie rzucenie się jak dziki królik w taniec godowy na słodycze i „dania w 5min”, bo przecież „raz się nic nie stanie”. Stanie się.
Świetny wpis, Doktorku. Ratujesz dupę wielu księżniczkom w dietowych opałach :*
Moje tipy: 1. Gotuje na 4-5 dni. Moim hitem jest curry, ktore wytrzymuje bardzo dlugo. Inny pomysl to zapiekanka makaronowa ze szpinakiem, serem i kurczakiem. Podobnie bananowe placuszki – robie z marszu 8 i mam na 4 dni. 2. Dogadzam sobie zdrowymi smacznosciami takimi jak mleko migdalowe czy dobry ser. Oczywiscie tygodniowe zakupy – warzywa, owoce – glownie banany. Kupuje raz a dobrze, jedyne po co chodze czesciej to chleb. 3. Nie jest prawda, ze nie da sie zjesc na miescie. Jest north fish, w uczelnianym bufecie badz cateringu da sie zjesc set – mieso bez panierki, kasza gryczana i surowka – normalny obiad. 4. Mrozonki – dania na patelnie – zawsze mam w lodowce. Polecam ta z Lidla z serii VitaAsia z ryzem, warzywami i kurczakiem. Pol… Czytaj więcej »
Chciałam zapytać jak to jest z owocami w diecie? Od jakiegoś czasu na śniadanie, lub drugie śniadanie szykuję sobie koktajle owocowe (najczęściej sok pomarańczowy + banan/truskawki/maliny/gruszka itp), często w ramach podwieczorku zjadam miseczkę owoców. W mediach coraz częściej spotykam się ze stwierdzeniem, że owoce powinno się wycofać przy diecie redukcyjnej bo zawierają dużo cukru – jak to jest?
Ten tekst rozwieje wszystkie Twoje wątpliwości 🙂 https://www.drlifestyle.pl/odzywianie/czy-od-owocow-sie-tyje/
Przeczytane – dziękuję bardzo ! ; )
Jajka to może bym nie wybiła wieczorem 😀 ale również przygotowuję posiłki poprzedniego dnia i rozdzielam w pudełka 🙂 to mnie zabezpiecza przed nieplanowanymi zakupami na mieście, gdzie prędzej znajdę drożdżówkę, niż coś pełnowartościowego 🙂 W wolnych chwilach przeglądam instagram, gdzie znajduję masę inspiracji na pudełkowe posiłki! A kiedy mam ochotę na coś słodkiego, próbuję stworzyć zdrowe zamienniki. Zdecydowanie odchudzanie jest łatwiejsze, kiedy zdrowe jedzonko i aktywność fizyczna są naszą codziennością i kiedy nam się chce działać 🙂
Ja wykorzystuję bardzo dużo wymienionych wyżej rozwiązań, ale nasuwa mi się teraz taka jedna rada, aby pamiętać, że nie wszystko co zdrowe jest dietetyczne :/
Ja niestety trochę się na tym zgubiłam, myślałam że jak zdrowe to mogę zjeść więcej, a teraz walczę by te nadprogramowe kilogramy gdzieś zgubić 🙂
Ojj tak mogą wejść do naszego życia na stałe i nie da się ich wyeliminować. Ale to bardzo dobrze! Zapisałam się na siłownie jakieś 4 lata temu, postanowiłam sobie że będę na niej 3 razy w tygodniu. Oczywiście nie raz było ciężko ale jestem bardzo uparta i asertywna więc pierwsze 2 miesiące były dla mnie bardzo męczące, ale już później weszłam w taki rytm, polubiłam niektóre zajęcia na tyle że mogłabym chodzić na nie codziennie i tak się wkręciłam. Chodziłam na początku na typowo damskiego fintess klubu, przez rok. To dało mi podstawy, później się znudziłam było mi mało no i mój Narzeczony(nauczyciel wf, po AWF, instruktor wielu rzeczy) nie miał tam wstępu a że chcieliśmy ćwiczyć razem to zapisaliśmy się na zwykła siłownię. Zaczęliśmy trenować razem raz w tyg (do tej pory uwielbiam te nasze treningi); Kuba pokazał mi podstawy… Czytaj więcej »
Na szybko dwie rzeczy:
– nie wychodzić na miasto na głodzie, wtedy wszystkie bary i restauracje moje, portfel płacze, a brzuch rośnie 🙂
– sporo z tzw. zdrowego żarcia, w szczególności surowe warzywa (np. sałatki) smakuje mi tak na dwa razy i czasem jest problem by się powstrzymać od wciągnięcia batona mając w zanadrzu sałatę w torbie, więc to co robię musi być absolutnie ucztą dla kubków smakowych. Być tak świetne, że jakiekolwiek niezdrowe głupoty straszą mnie wtedy na metr, bo mam przecież lepsze rzeczy w torbie.
Brzmi imponująco:)Podsunęłaś mi kilka fajnych pomysłów na przyrządzanie posiłków na zapas.Mam dwójkę dzieci, męża, psa i baaardzo mało czasu i takie sprytne zarządzanie w kuchni to świetna sprawa, zdecydowanie ułatwia życie;-)
Też byłam dziś na 10km i od razu lepiej ;D Nawet 10 godzin w pracy mi nie przeszkodziło 🙂 Superowe rady! Tak bardzo prawdziwe jest to co napisałaś na górze!!!! 🙁
Możesz po krótce te potrawki warzywne opisać? Bo mi się takie coś jedynie z przetartą zupką dla dziecka kojarzy (długo gotowałam takie coś córce i mroziłam, chyba mam traumę 😛 )
Moje sposoby już padły – fotki motywacyjne, zabieranie jedzenia ze sobą, ale chyba przede wszystkim odbicie w lustrze 😉 no i siedzę na popularnym fit portalu, grupy wsparcia też dużo mi dają, pomaga mi upublicznianie się, tak samo jak byłam umówiona do dietetyczki to wszyscy wkoło wiedzieli 🙂
Przepisy na nie są w moich jadłospisach :).
Monia, a mogłabyś powiedzieć jak to jest z tymi bananami? Wiem, że uchodzą za kaloryczne owoce, ale czy to wyklucza wkomponowywanie ich codziennie do drugich śniadań (np. z kaszą jaglaną/płatkami owsianymi i masłem orzechowym)? Zawsze staram się jeść drugi posiłek na słodko z owocem, a w obecnej porze roku tylko banany zapewniają mi sytość i nie czuję się po nich źle. Czytałam jednak, że jedzenie ich 5 razy w tygodniu to za dużo dla redukcji/utrzymania wagi. A jako że nie wiem czy to wypowiedź pseudo dietetyków, to wolę to skonsultować z kimś kompetentnym 🙂
Absolutnie nie zgadzam się z definiowaniem 5 bananów tygodniowo jak „tuczącego czynnika” 🙂 wszystko rozchodzi się o ogólną kaloryczność diety i średnią dzienną spożywanych kcal.
Dziękuję Ci bardzo! Miałam takie przeczucie (dzięki regularnemu czytaniu Twojego bloga), ale zgłupiałam po przeczytaniu w/w opinii 🙂