W poniedziałek zaczynasz odchudzanie, a w niedzielny wieczór z radia Twojej wyobraźni rozbrzmiewa Mieczysław Fogg sugerujący, że to ta ostatniaaaaa niedzieeeeeeeeeeeela i skoro od jutra dieta, to wypadałoby dzisiaj zjeść wszystko, co można zjeść, w ilościach, których niby nie da się przejeść, a jednak mimo bólu brzucha się udaje.
Mieczysław Fogg był wspaniałym artystą, ale okazuje się fatalnym doradcą żywieniowym. Przejadanie się śmieciowym jedzeniem – ostatnia wieczerza – to najgłupszy pomysł, który możesz zrealizować bezpośrednio przed startem odchudzania.
Moce przerobowe mamy różne, ale załóżmy, że uczta poprzedzająca odchudzanie miałaby umiarkowanie bogate menu (w swojej praktyce zawodowej wielokrotnie spotkałam się z większą skalą ostatniej wieczerzy):
Myślę, że nie muszę Was przekonywać – to i tak nie jest najczarniejszy scenariusz. Ot – wieczór z picką, piwkiem, symboliczny deserek, a i pół czekolady ocalone!
Kaloryczny koszt ostatniej wieczerzy to 2610 kcal. Zakładając, że kaloryczność pozostałych posiłków w ciągu dnia wyniosła tyle, co ilość kalorii spalonych w leniwą niedzielę, mamy do czynienia z wygenerowaniem ponad 2500 kcal nadwyżki.
Co to konkretnie znaczy?
Większość tych kalorii odłoży się w postaci tkanki tłuszczowej. Kaloria to jednostka energii, a energia nie rozpływa się w próżni:
Możesz robić sobie heheszki, że przed dietą nie tuczy i wmawiać sobie, że to na pewno się liczy. Dla organizmu ZAWSZE się liczy, a wyniki tych obliczeń oddaje Twoja masa ciała:
/pomińmy okresowe wahania związane ze spożyciem soli, perystaltyką, fazą cyklu menstruacyjnego i księżyca/
Możemy poczynić szacunkowe obliczenia. Na bazie artykułu opublikowanego w Nature zakładamy, że 1 kg tkanki tłuszczowej powstanie z około 7700 nadwyżkowych kilokalorii.
Nasze 2610 kcal nadwyżki dostarczy materiału na jakieś 340 g tkanki tłuszczowej. Zakładając optymistycznie, że uczestniczka Ostatniej Wieczerzy ma szansę codziennie wygenerować deficyt kaloryczny około 500 kcal, to 5-6 dni jej odchudzania zostanie przekazane na poczet redukcji szkód po ostatniej wieczerzy.
Czy warto? Czasami ta odpowiedź może brzmieć twierdząco.
Ale czy powinna tak brzmieć z ust osoby, która zarzeka się, że naprawdę jej zależy, żeby w relatywnie krótkim czasie wypracować satysfakcjonujące efekty?
Nie róbcie sobie tego. I tak nie da się najeść na zapas :). A jeśli zaczynacie pozytywne odchudzanie to nie musicie się bać – picki, piwka ani niczego innego nikt Wam nie zabierze. Nie zabroni, nie zakaże, nie będziecie musiały prosić o rozgrzeszenie Matki Boskiej Fitnessowskiej.
To normalne, że smaczne jedzenie smakuje i powinno być uwzględnione w menu nawet w trakcie odchudzania. Ale wtedy, gdy:
Dajcie znać jak tam nastroje przed jutrzejszym startem pozytywnego odchudzania :). Jakie macie cele?
PS. No i pamiętajcie o naszym magicznym zaklęciu 😉 POMYŚL ZANIM ZEŻRESZ
Temat mikrobioty w ostatnich latach stał się bardzo popularny i badań dotyczących jej wpływu na nasz organizm jest coraz więcej. To że wpływa na trawienie pokarmów jest dość oczywiste, ale…
Jestem prawie pewna, że podczas zakupów rzucił się już Wam w oczy wskaźnik Nutri-Score. To te charakterystyczne kolorowe literki na opakowaniach produktów. W supermarketach widać je coraz częściej, dlatego weźmiemy…
Gotujesz ryż w woreczku? Można to zrobić lepiej, czyli ugotować ryż bez woreczka i to na sypko! Gotowanie ryżu bez woreczka może wydawać się trudnym zadaniem, ale nic bardziej mylnego!…
Pewnie większość z Was już gdzieś słyszała o kreatynie. Mogę się założyć, że zwykle było to jednak w kontekście sportowców i/lub osób trenujących siłowo – a to nie jedyne jej…
Ja na ostatnią wieczerze zjadłam wrapa wypchanego warzywami i łyżką guacamole. Mniam. Trenio dzisiaj tez był więc przyszły tydzień nie będzie włączeniem z grzechami niedzieli 😉
To brzmi jak super pomysł na posiłek na stałe wciągnięty do planu żywieniowego! Zdrowo, mniam 🙂
Poszłam dzisiaj na „mały” spacerek. W którymś momencie zauważyłam, że wszystkie zapachy kuszą jakby bardziej- tu pizzeria, tam zaraz za rogiem McDonald’s… Pacnelam się w łapki, nakazałam nogom przestać iść w kierunku ulubionego kebaba („przecież tyle się nachodziłas, zasłużyłaś”) i kierować się do domu. Całkiem dumna z siebie, pozdrawiam znad „omleta na wypasie” 😀
Widzisz Rysia, to są właśnie te momenty, w których niezjedzenie czegoś wskutek świadomie podjętej decyzji może cieszyć bardziej niż zjedzenie tylko dlatego, że „akurat była okazja”. BRAWO! Przypominaj sobie o tym uczuciu za każdym razem w podobnej sytuacji 🙂
Moja ostatnia wieczerza to był kotlecik z mielonego dorsza z piekarnika w sosie kaparowym, ziemniaczki z pary i dwie surówki ( tak żeby reszta rodziny miała z czego wybierać). Już od jakiegoś czasu staram się jesc więcej warzyw niż innych produktów.
Wszystkim życzę powodzenia i przyjemnego czasu do majówki
piękne menu, wieczerzuj częściej! 😉
A ja jak zwykle
Przekąski – ciastko oraz kawałek kostka gorzkiej czekolady 80% A na obiad – Frytki z piekarnika, pierś smażona papirus, surówka z kapusty czerwonej
Ale wliczone w ilość kalorii, więc wszytko na równi.
Cele pić więcej wody w ciągu dnia, trening 4x w tygodniu, zero wind tylko schody oraz utrzymywać ilość spożytych kcal
świetne podejście Gosia <3
Ja od 4 tygodni na redukcji (dieta lidlowa) ale w międzyczasie była obiadokolacja rocznicowa z mężem w restauracji- ale wtedy pominięte dwa posiłki i uszczuplone śniadanie. Dzis bylo rozgrzeszenie na pizze – ale sprawdzilam ile ma połówka, uszczupliłam inne posilki i doszłam dziś do CPM – smakowala obłednie ale skonczylam po tylu kawałkach ile miałam mam satysfakcje bo mam ciastko i zjadłam ciastko i uważam, że dalej jestem na redukcji podoba mi się jak nauczyłam się działać, oby tak na całe życie
Beata i słusznie uważasz!!! TAK WŁAŚNIE WYGLĄDA RACJONALNE PODEJŚCIE DO REDUKCJI :))) i to jest podejście, które ułatwi Ci utrzmanie wypracowanych efektów <3
Too late, Monia, too late. Już zeżarłam. I wytarłszy dłoń mą z czipsików dopiero wlazłam na stories a z nich na bloga. Ale jutro zaczynam, słowo harcerza.
wierzę, że to była już ostatatnia – ostatnia wieczerza. Będzie tylko lepiej <3
Właśnie kończę 4 tydzień diety lidlowej, więc bez ostatniej wieczerzy. Weszło jeszcze 10 km biegu i 45 minut pływania.
super niedziela 🙂
Po raz pierwszy nie obżarłam się przeddzień rozpoczęcia odchudzania 😀 Mało tego – zjadłam własnej roboty pizze (w wersji fit m.in. za sprawą mąki pełnoziarnistej na pół z orkiszową, mozarelli light) i to bez wyrzutów sumienia bo wyliczyłam w fifatu dokładnie jej kaloryczność, dzięki czemu zmieściłam się w mojej CPM.
Pozytywne odchudzanie? – CZAS START! 🙂
pięknie! 🙂 o to właśnie chodzi – takie dni na 100% CPM, bez deficytu często okazują się wsparciem w wytrwaniu w deficycie przez kolejne dni. Nie ma w tym asbolutnie nic złego.
Niestety zanim przeczytałam post to już zeżarłam dziś 2 porcje lodów i kilka ciastek zbożowych♀️ ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, co się stało to się nie odstanie. Od jutra zaczynam
Obie dobrze wiemy – mogło być gorzej ;). Dziś już nowy dzień <3
Bardzo fajny wpis, z pewnością mi się przyda.
A ja jakoś tak zjadłam za dużo…
Po kolacji jeszcze znalazłam batona, zachciało mi się banana z masłem orzechowy, koktajlu z odżywki białkowej, i czuję ze znacząco przesadziłam 🙁 natomiast na pocieszenie – jutro 24h w pracy, reklamówka z domową dietą pudełkowa gotowa! W pracy sklepu brak więc nie może się nie udać!
Więc się nie zalamujemy, działamy, i ustalamy cel o tydzień mniejszy żeby się nie rozczarować. Za tydzień – ma nie być więcej :)!
„domowa dieta pudełkowa” podoba mi się to określenie 🙂
Ja jestem na diecie z biedry i też nazywam ją domową dietą pudełkową jedzonko do pudełek i tak wycieczkują ze mną cały dzień haha
Powodzenia 🙂
Ja nie miałam ostatniej wieczerzy, bo po webinarze tak się napalilam, że ruszyłam już od tamtego czasu i na dziś już się najadam ilością kalorii z wylivzonego deficytu (trochę się wcześniej obzeralam i 3 dni zajęło mi przyzwyczajenie się że po obiadku nie bierze się już dokladki i deserku ) Biegam, wspinam się na ściance lub chodzę, bo staram się codziennie coś tam porobić. Na razie jest super, bo zdrowo, najedzono i bez spiny!
Właśnie zauważyłam, że często ta ostatnia wieczerza się przeciąga o kolejne, a do treningu mało kiedy dochodzi ;P i takim sposobem pojawia się jeszcze gorszy efekt 🙁
Matka boska fintessowska najlepsze XDDDDDDD