Serię pytań i odpowiedzi zaczynamy od działki lajfstajlowej (czy jak kto woli stylożyciowej). W kolejce czeka już 10 pytań o kwestie dietetyczno-żywieniowe i kilka przypadków Czytelników do omówienia i głębszej analizy. Myślałam, że nowa forma zadawania pytań będzie stanowiła usprawnienie – dla mnie i dla Was, ale niestety wprowadzenie jej niewiele przyspiesza, bo doba nadal nie jest z gumy :). Jeśli spodoba Wam się taka forma, możecie zostawiać kolejne pytania w komentarzach.
Mam pytanie odnośnie polecanej przez Ciebie książki / strony / czegokolwiek dla laików jeśli chodzi i dietetykę, która pozwoli choć trochę poznać jak się bawić w te klocki.
Książka idealna w zakresie dietetyki dla laików jeszcze nie została wydana ;). Trudno określić, która książka będzie najlepsza, bo w dużej mierze to czy dana pozycja spełni oczekiwania czytelnika zależy od wyjściowej wiedzy na temat żywienia albo chociaż fizjologii czy biochemii. Na uwagę zasługują Nowoczesne zasady odżywiania Campbella, bardzo przyzwoitą, prostą pozycją są Suplementy diety dla Ciebie prof. Wawer, Metabolizm i żywienie Lima i Roacha (mnóstwo biochemii podanej w prosty sposób) albo klasyka gatunku, czyli podstawowy podręcznik studentów dietetyki Dietetyka. Żywienie zdrowego i chorego człowieka. Ciborowskiej. Otwierająca oczy dla wielu osób będzie również klasyka Zamień chemię na jedzenie Julity Bator. Jeśli chodzi o serwisy internetowe, to mam jednego faworyta – dieta.mp.pl. Od kilku miesięcy w szkicach znajduje się wpis „Biblioteka dietetyka”, ale jeszcze nie przemyślałam ostatecznej formy publikacji. Chyba muszę opublikować i aktualizować opisy nowych pozycji na bieżąco, bo dotychczasowym sposobem wpis nigdy nie zobaczy światłą dziennego :).
Skąd czerpiesz publikacje itp? Google scholar, korzystam jak najbardziej ale może Ty znasz coś jeszcze 🙂
Do większości artykułów naukowych docieram przez PubMed (jedynie anglojęzyczne, dla nauk medycznych i biomedycznych) lub przez wspomniany Google Scholar (jeśli potrzebuję artykułów w języku polskim).
Macie już pomysł na ślub i wesele? 🙂 Ja zaglądam czasem na pinterest i zszywkę ale irytują mnie już te amerykańskie śluby i aranżacje dlatego możesz znasz jakaś lepszą stronę albo blog żeby to podejrzeć 🙂 My póki co planujemy wesele z maleńkim motywami wiejskimi ale jak to nam wyjdzie to nie wiem bo trudno określić jaki będzie wystrój sali.
Zszywki nie lubię, Pinterest wykorzystuję głównie do tworzenia własnych tablic inspiracji. Póki co jeden z nielicznych portali/blogów o tematyce ślubnej, który nie powoduje u mnie cekinowo – tiulowo – błyszcząco – kiczowatej czkawki to Bridelle. Najwięcej inspiracji czerpię z Instagrama, gdzie przeglądam tematyczne hashtagi.Cały 2016 to dla mnie czas na zbieranie inspiracji, bym miała pewność, że to, co podoba mi się na zdjęciach nie odpodoba mi się za parę miesięcy ;). Póki co jestem pewna tego, że nie kupuję pomysłu z kolorami przewodnimi – nie podoba mi się wszystko pod linijkę i kolor sznurówek świadka dobrany pod zasłony na sali, a Pan Młody jako kolejny dodatek do sukni ślubnej tym bardziej. Aktualnie oczyma wyobraźni widzę dużo bieli, naturalne materiały (drewno, len), pastelowe kwiaty (a może trochę wrzosu, bo wrzesień?). Jeśli miałabym uprzeć się przy umiejscowieniu tego wyobrażenia w jakiejś konkretnej kategorii, chyba najbliżej mi do stylu rustykalnego.Na tym etapie wydaje mi się, że dekoracjami (poza kompozycjami kwiatowymi) zajmiemy się sami, ale nie jestem przekonana co do tego pomysłu. Może ktoś z Was ma za sobą wesele DIY? Sala, którą wybraliśmy jest sama w sobie ładna, więc żadne poważne ingerencje nie są potrzebne, chodzi raczej o drobne dodatki, fotobudkę (bądź inną aranżację tła do pamiątkowych zdjęć) itp.
Wspominałaś, że oprócz konferencji pracujesz jeszcze zdalnie. Jak znalazłaś tę pracę?
Praca przy konferencji jest w dużej mierze pracą zdalną :). W firmie bywam co najmniej raz w tygodniu na spotkaniach grupowych, a im bliżej konferencji, tym częstsza będzie potrzebna moja obecność w firmie. Realizuje jeszcze dodatkowe zlecenia, ale za każdym razem to one znajdywały mnie – najpierw pomogłam znajomemu, później znajomy odwdzięczył się poleceniem mnie komuś innemu itd.
Jeśli miałabym szukać pracy np. przy administrowaniu Fanpage czy pisaniu tekstów, postawiłabym na kreatywne CV/list motywacyjny (powyższym sporo zdziałałam jakieś 4 lata temu). Od razu w pierwszej wiadomości zaproponowałabym usprawnienia aktualnego sposobu prowadzenia strony na Facebooku. Uwaga: Może być problem, jeśli okaże się, że stronę prowadzi sam szef 😉.
W sobotę będę w Łodzi i chciałam zapytać czy możesz mi polecić jakąś miejscówkę/ki na Piotrkowskiej, gdzie można zjeść coś pysznego? 🙂
Niezawodny (testowany co najmniej kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt razy), niedrogi, przepyszny z przyjemnym wystrojem, częściowo otwartą kuchnią jest Piknik (na Traugutta, bezpośrednio przy Piotrkowskiej). Lubię też Manekin (ul. 6 sierpnia), burgery i pancakes w Jerry’s Burger. Bardzo polecam również Spółdzielnię na Off Piotrkowska i Bawełnę przy Manufakturze. Z tych miejsc nigdy nie wyszłam niezadowolona.
Niezawodny (testowany co najmniej kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt razy), niedrogi, przepyszny z przyjemnym wystrojem, częściowo otwartą kuchnią jest Piknik (na Traugutta, bezpośrednio przy Piotrkowskiej). Lubię też Manekin (ul. 6 sierpnia), burgery i pancakes w Jerry’s Burger. Bardzo polecam również Spółdzielnię na Off Piotrkowska i Bawełnę przy Manufakturze. Z tych miejsc nigdy nie wyszłam niezadowolona.
Jak wyglądają perspektywy pracy w PL po skończeniu biotechnologi medycznej? Jak oceniasz organizację UMED w Łodzi? Pozdrawiam 🙂
Kiepsko. Jeśli za punkt odniesienia wziąć wpisanie słowa „biotechnolog” w wyszukiwarkę ofert pracy, to najczęściej wyskoczy raptem kilka ofert pracy. Ale jeśli nie aspirujesz do bycia biotechnologiem, klonowania człowieka, albo chociaż pracy na liniach komórkowych, to może być znacznie lepiej. Biotechnologia medyczna (przynajmniej ta na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi), to kierunek interdyscyplinarny, dający pełen przekrój wiedzy z nauk biomedycznych. Z takim wykształceniem na pewno łatwiej byłoby znaleźć pracę w szeroko pojętym sektorze life science na różnych stanowiskach, niż bez niego.Nie za bardzo rozumiem drugą część pytania, ale postaram się odpowiedzieć. Bywa, że studia wydają się cyrkiem na kółkach ;). Co mi się nie podobało? Bardzo dużo utrudniających życie przepisów jak np. konieczność realizowania zaliczeń i egzaminów w czasie sesji, co w jednym semestrze skutkowało kilkunastoma zaliczeniami w bardzo krótkim okresie.To, co wspominam najgorzej, to fakt, że studenci biotechnologii byli traktowani jak Polacy gorszego sortu, tylko dlatego, że nie byli studentami kierunku lekarskiego. To oczywiście zależało od wykładowców, ale nigdzie indziej nie usłyszałam tak wiele razy, że „[…] i tak nie będziecie lekarzami […]”.Zdecydowanie nie polecam tych studiów jako zapchajdziurę. Co prawda sam pomysł studiowania czegokolwiek z braku laku wydaje mi się głupi, ale już biotechnologii na UMEDzie – zdecydowanie. To bardzo wymagające studia, żeby być w tym naprawdę dobrym trzeba być supermózgiem :). Uważam, że predyspozycje i szanse na zrobienie kariery w tej branży (w działach R&D, badaniach klinicznych itp) ma szansę mniej niż 5 osób z mojego dawnego roku.
Jak dużo czasu zajmowało Ci studiowanie dwóch kierunków? Czy któreś studia sobie „odpuszczałaś”?
Bardzo dużo. Studiowałam dziennie i zaocznie przy czym moje studia dzienne naprawdę były studiami od poniedziałku do piątku. Zajęć było dużo, bądź bardzo dużo, a co najmniej połowa w całym semestrze była związana z wejściówkami, wyjściówkami, kolokwiami śródsemestralnymi, a druga połowa była związana z masą prezentacji (powinnam dostać jakiś dyplom z Power Pointa).Nie odpuszczałam sobie żadnego z kierunków, ale – niestety – studiowanie dietetyki w szkole prywatnej nie wymuszało na mnie konieczności poświęcania długich godzin na naukę. Większość rzeczy, które były omawiane na zajęciach już wiedziałam albo wystarczyło jednorazowe przeczytanie notatek/uczestnictwo w wykładach, by uporządkować wiedzę.Największym minusem był fakt, że w tamtym okresie totalnie zaniedbywałam życie towarzyskie i ochłodziłam kontakty z wieloma znajomymi, ominęło mnie sporo imprez, wyjazdów i blogowych eventów. Decydując się na studia dzienne i zaoczne trzeba liczyć się z tym, że terminy zjazdów wypadają zazwyczaj wtedy, kiedy coś znacznie atrakcyjniejszego ;).
Jak to robisz, że jesteś zawsze taka wesoła, optymistyczna i pozytywna?
Co z YouTubem? Planujesz regularne nagrywanie?
Na ten moment jestem pewna jedynie tego, że bardzo mi się spodobała mi się forma video, nie czuję skrępowania przed kamerą i chciałabym publikować więcej filmów. Nie chcę z kolei mówić o wielkich planach i zapowiadać regularnych publikacji, bo 1) blog jest wyżej na liście priorytetów i nie chcę zaniedbywać go kosztem kanału na YT 2) coraz częstsze ostatnio migreny utrudniają mi planowanie czegokolwiek 3) jestem już jedną nogą w trakcie sesji, a ten stan potrwa do 9 lutego 4) mam bardzo dużo innych zajęć :). Podsumowując: mam nadzieję, że uda mi się publikować 1 film na tydzień.
Czy często kłócisz się ze swoim chłopakiem? Wyglądacie na bardzo szczęśliwą parę.
Rzadko, bo Łukasz jest ostoją spokoju, mistrzem Zen i Zbigniewem Nowakiem potrafiącym przekazać pozytywną energię nawet przez ekran telewizora :D. Ja jestem nerwus i krzykacz, ale przy nim bardzo się poprawiłam, co owocuje stanem bezkłótniowym. Podejrzewam, że dużą zasługę ma tu nie tylko charakter Ł., ale też fakt, że mamy bardzo spójną wizję życia i rozumiemy z czego wynikają decyzje, zachowania czy działania tej drugiej strony. Z domu wyniosłam zasadę, że żadnego (nawet najmniejszego) problemu nie można zamiatać pod dywan i jeśli czuję, że coś wisi w powietrzu, od razu staram się namierzyć przyczynę i ją wyjaśnić. Bez nerwowej atmosfery, oskarżycielskiego tonu i focha z przytupem. Pamiętaj, że to, co widzisz na blogach, Facebooku czy gdziekolwiek indziej to tylko wycinek codzienności, najczęściej świadomie wybrany jako coś, co chcemy pokazać innym.
Mam nadzieję, że odpowiedzi satysfakcjonują każdego, kto zadał pytanie, a przy okazji zainteresowały czytelników postronnych :).
Jeszcze tak dodam od siebie, ze ogolnie studiowanie kierunkow scislo-przyrodniczych: biotechnologia, biologia, chemia, fizyka (techniczna), ochrona srodowiska, inzynieria materialowa, nanotechnologia etc. jest nieoplacalne w Polsce a do pewnego stopnia nawet za granica (tyczy to glownie „czystych nauk” takich jak fizyka). Wszystkie tego typu studia sa ciezkie i czasochlonne a pracy w zawodzie po tym nie ma. To sa studia dla zdeterminowanych, ktorzy:
a) planuja kariere naukowa juz w liceum badz od poczatku studiow i sa zdeterminowani, by najpozniej po magisterce wyjechac za granice (dotyczy to rowniez pracy w przemysle)
b) tak jak Monika maja konkretny pomysl na siebie niezwiazany badz tylko luzno zwiazany z kierunkiem studiow a chca postudiowac dla funu/papierka/rozwoju
Pisze to, bo wciaz wielu kupuje bajke o tym, ze „humanistyczne sa be ale po scislych (zwlaszcza na politechnice) jest praca”
Dobrze powiedziane. Najlepiej w ogóle walczyć z przekonaniem, że jakiekolwiek studia = gwarancja znalezienia zatrudnienia w zawodzie.
Ja skończyłam pierwszy kierunek studiów biologię analityczną i powiem szczerze że znalezienie pracy w laboratorium niemedycznym jest zerowe, dosłownie.
Dobrze ze jest możliwość zmiany kierunku po licencjacie wiec zostaje 3 lata w plecy a nie 5.
Ja jestem bardzo za tym żeby od razu studiować dwa kierunki 🙂
Z drugiej strony ciezko oczekiwac od maturzystow, ze beda mieli pomysl na siebie (badz ze ich pomysl sie nie zmieni w trakcie). Niektorzy cale zycie tego pomyslu nie maja a zyc z czegos musza 😀 Z tego wzgledu strasznie ubolewam, ze nasz system i spoleczenstwo sa bardzo slabe jesli chodzi o elastyczny wybor sciezki a szkola nie pomaga mlodym sie ukierunkowac. Jest presja spoleczna, by isc na studia zaraz po maturze, bo „nie wypada tracic roku”. Czesto ta presja jest wzmacniana przez prawo np. alimentacyjne, gdzie kazda przerwa w nauce oznacza bezpowrotna utrate swiadczen. Nie ma tez specjalnie zadnej alternatywy – niemieckiego systemu nauki zawodu, ktory nie przekresla studiow na uniwersytecie, amerykanskiego systemu zatrudnienia w wojsku na stanowiskach administracyjnych czy mozliwosci, by utrzymac sie na skromnym poziomie z pracy dorywczej. Wciaz osoba… Czytaj więcej »
Ja miałam wesele DIY, ale tak minimalnie, bo sala była bardzo ozdobna. Ograniczyliśmy się do zrobienia winietek, menu, usadzenia gości. Ubierałam też klatkę w bloku i mąż przed swoim domem.
Sala nam zapewniła kwiaty na stołach i to wystarczyło.
Dekoratorki w kościele nie mieliśmy, bo samo wnętrze jest tak piękne, że nie chcieliśmy go zaśmiecać tiulami, świeczkami itp.
Braliśmy ślub we wrześniu i naszym kolorem był pomarańczowy 😉
W związku z twoimi migrenami, może powinnaś udać się do lekarza dentysty bo migreny mogła być spowodowane zła okluzja zębów a co się z tym wiąże złym rozkładem napięcia mięśniowego powodującego migreny?:) może tej opcji jeszcze nie spróbowałas
Do dziś nie wiedziałam czym jest okluzja zebów 😉 ale byłam u dwóch różnych stomatologów, miałam robione zdjęcie panoramiczne zębisk i niestety nie wykazało nic, co budziłoby podejrzenia, któregoś z nich. Myślisz, że następnym razem powinnam poprosić o sprawdzenie tego konkretnego aspektu?
Ja biorę ślub 16.09.2017, czyli tak jak ty we wrześniu 2017: )
W takim razie raczej zdążę podzielić się pierwszymi wrażeniami (no chyba, że od razu ruszymy w podróż poślubną) 😀
Jeżeli chodzi o ślub to mnie osobiście inspiracje przyniósł blog ślub bez bezy 😉 azaproszenia, zawieszki na butelki i podziękowania dla gości/ rodziców robiliśmy sami i była to po pierwsze ucieczka od tych wszystkich różowych, jednakowych a czasem i kiczowatych ozdobek, po drugie duża oszczędności, no i wszystko tworzyło spójną całość – na zawieszkach na wódkę był ten sam motyw co na zaprowznaich…Ale ja miałam skromny ślub więc więsz. Super opcja na podziękowania dla gości są magnesy na lodówkę albo takie przypinki z Waszymi zdjęciami;) a styl rustykalny bardzo mi odpowiada 😉
Widzę, żeblog nie jest aktualizowany, ale bardzo kojarzy mi się z „niepoprawną panną młodą” – też całkiem lubię tego bloga :). Właśnie jeśli chodzi o papeterię ślubną to raczej na pewno zajmiemy się tym sami tym bardziej, że Łukasz może to zaprojektować full profeska ;). I tak jak mówisz, wtedy łatwiej przypilnować spójności. Muszę tylko namierzyć jakąś dużą hurtownię papierniczą z ogromnym wyborem, ale to nie powinno być problemem :).
Hahaha jestem pierwsza! 😀
Jak dla mnie bomba! 🙂 jestem usatysfakcjonowana z odpowiedzi 🙂
Napisz do mnie na priv na fb to wyślę Ci namiar na bardzo ciekawą pracownię szyjącą suknie ślubne pod Warszawa. Mają bardzo ciekawe projekty i przystępne ceny 🙂
fajne 🙂 mogę też poprosić?
Proszę bardzo 🙂 https://www.facebook.com/suknia/?fref=nf
Trafiłam ostatnio na to nazwisko, sukienki prezentują się fajnie i słyszałam, że charakteryzują się mocno konkurencyjnymi cenami :). Jednak muszę przyznać, że po poleceniu whitepointeshoes.pl pojechałam do Wrocławia na wstępne spotkanie z projektantką Gosią Motas i aż miałam ochotę ją przytulić, wychodząc, więc nie wiem czy będę brała pod uwagę kogokolwiek innego :). Ale obserwuję dużo różnych stron, żeby czerpać pomysły na wspólne stworzenie tej mojej wymarzonej :).
Ja bym pojechała z ciekawości i dla porównania w końcu za rozmowę się nie płaci a do Warszawy masz trochę bliżej jak do Wrocławia 😛
Jasne – tym bardziej, że przed właściwym projektowaniem i tak będę chciała przymierzyć różne fasony :). Ale to dopiero w grudniu 😉
Pięknie dziękuję 🙂
Fajne 😀 co do restauracji…..KOCHAM w Łodzi LAVASH!!!!!!! Najpyszniejsza kuchnia gruzińska ever w polsce!!!!!
Wskakuje na listę oczekujących! 🙂
Wrzosy – polecam! Ja miałam ślub w październiku 2014, ostatniego przepięknego i ciepłego dnia (dzień później zaczęła się typowa, jesienna plucha). Wymyśliłam sobie wrzosy, odradzali niemal wszyscy, bo jak to tak że nie klasyczny bukiet, bo wrzosy symbolizują nieszczęście, rozwód a w ogóle to śmierć i takie bzdety. „A dowal tam chociaż innych kwiatków, a nie taki łysy wrzos”. Nie dowaliłam. Miałam bukiet tylko i wyłącznie z wrzośca. To był mój najlepszy ślubny wybór (oprócz męża 😛 ) – swoją prostotą zrobił furorę 😉
Przede wszystkim rób tak, jak Ty chcesz, a nie jak podpowiadają życzliwi. Trzymam kciuki!
I to jest właśnie najlepsza rada: z takich pierdół jak bukiet, buty, suknia czy dekoracje to my musimy być zadowoleni, bo tak naprawdę tylko my będziemy je pamiętać ;). Twój bukiet piękny :).
Odnoszę też wrażenie, że zbyt intensywne obserwowanie forów internetowych, grup na FB o tematyce ślubnej może doprowadzać do tego, że próbując zastosować się na swojej imprezie do wszystkich złotych rad i obowiązujących trendów zafundujemy gościom estetyczno-programową sraczko-rzygaczkę. Wychodzę z założenia, że z perspektywy gości najważniejsze są: jedzenie, alkohol i zespół. A reszta to kosmetyka, ważna dla nas, a dla nich znacznie mniej, niż byśmy chcieli. Zresztą tu trzeba pamiętać o banalnym, ale ważnym argumencie: wszystkim nie dogodzisz, więc rób jak uważasz 😉
Zgadzam się w 100% 🙂
„nigdy nie będziecie lekarzami” to chyba najczęściej powtarzane zdanie na dietetyce WUMowskiej 😉
Ja na dietetyce II stopnia jeszcze ani razu (!) tego nie usłyszałam. Na biotechnologii to był chleb powszedni 😀
no ja na magisterce jeszcze też nie, ale to pewnie dlatego…. że lekarze zapominają przychodzić do nas na zajęcia!:D
Uwielbiam Cię całą;) Jeśli chodzi o śluby, przez 4 lata zajmowałam się ich organizowaniem, a mam nieodparte wrażenie, że Tobie nie muszę niczego doradzać. Ty wiesz jak ma on wyglądać, jesteś zakochana, a to pierwszy i najważniejszy klucz do sukcesu:) Delikatnie tkaniny, uroczy klimat, być może odrobina gipsówki i już jesteś usatysfakcjonowana;)
Tak, najbardziej się cieszę, że nie mam wątpliwości co do wyboru przyszłego męża, a nie z któregoś z podwykonawców czy wystroju sali :). Ale dobrze, że jesteś, czuwasz i będziesz mogła coś podpowiedzieć przy moich kolejnych pytaniach <3
Mogę mieć do Ciebie kilka pytań na priv? 🙂 Jeśli tak to poproszę jakieś namiary 🙂
Pewnie, zapraszam na fejsa lub mailowo:) Namiary znajdziesz na blogu:)
o! Jak fajnie! Nie wiedziałam tego o Tobie 🙂
Mega fajna sprawa z tym pomysłem! Tematy dosyć rozrzucone ale to daje taki obraz Ciebie w całości! 🙂 <3
Monika, zostały Ci dwa lata dietetyki i będzie magister? 🙂 Jakie masz egzaminy na tej sesji?
Podpiszę się rękami i nogami pod tekstem, że biotechnologii nie można traktować jako „zapchajdziurę”, w momencie gdy nie mamy pomysłu na życie. To ogromnie wymagające (i ważne!) studia i trzeba być naprawdę dobrym, żeby się wybić. A w Polsce niestety perspektywy są kiepskie (choć nie mówię, że ich nie ma). Uwielbiam cykle „pytania i odpowiedzi” <3
moja koleżanka też studiowała na umedzie biotechnologię i nie była zadowolona. najważniejsze,że teraz udało Ci się znaleźć się w tym miejscu,w którym czujesz się dobrze:) podziwiam,że wytrzymywałaś na dwóch kierunkach,ja na farmacji ledwo się trzymam,jak mam zajęcia od rana do nocy.. a porównywanie na umedzie do lekarskiego..cóż,skąd ja to znam..
ps. ja w łodzi poleciłabym Przędzę jeszcze (ul.Piotrkowska 107),a w Pikniku nie byłam,więc przy okazji,po jakimś zaliczeniu może teraz zajrzę:)
punkt 8 – to, o czym myślę już bez wyrzutów sumienia, ale sumiennie nad tym pracuję 😉
drukuję i wieszam na lodówce 😎
turlacze od Figi dla Figi 😀
Kiedy odpowiesz na dalsze pytania? Nie mogę się doczeeeekać 🙁
Właśnie zobaczyłam, że pojawiłaś się na You Tube koniecznie muszę Cię posłuchać:)