Z rodzinnego domu wyprowadziłam się prawie 5 lat temu. Właśnie wtedy przeżyłam pierwszy szok związany z kosztami zakupów na cały tydzień. Jak to?! Za trochę warzyw, owoców, niewielką ilość nabiału i mięsa, kasze i makarony zapłaciłam ponad 100 zł? I może jeszcze to nie wystarczy na tydzień?
Szokowałam się przez kilka kolejnych miesięcy. Starałam się skutecznie wypierać myśl o tym, gdzie leży prawdziwa przyczyna problemu. Ignorowałam czekolady, które same wskakiwały do koszyka zakupowego, pomijałam drożdżówki kupowane w bufecie na uczelni i przymykałam oko na pizzę na telefon. Liczby w saldzie konta zmieniały się odwrotnie proporcjonalnie do liczb pokazujących się na wadze. Ja rosłam, a oszczędności malały. To nie była tendencja, którą chciałam utrzymać.
Z czasem zaczęłam zmieniać swoje przyzwyczajenia zakupowe i żywieniowe. Dziś jem zdrowo, a wydatki na jedzenie utrzymują się na stałym poziomie od miesięcy. Szczególnie od czasu, gdy postanowiłam zapanować nad wydatkami i zwiększyć procent oszczędzanych pieniędzy. W tym celu zaczęłam prowadzić budżet domowy.
Precyzyjny budżet domowy prowadzimy (czy raczej: prowadzę) od początku Nowego Roku. Lektura podręcznika finansów osobistych pt. Finansowy Ninja nie pozostawiła innego wyboru, niż podjęcie próby zapanowania nad wydatkami i dochodami. Nie jest to łatwe zadanie dla freelancera. Wpływy mają różną wysokość, pojawiają się nieregularnie i naprawdę trudne jest przewidzenie wysokości zarobku na dany miesiąc (bo nawet, jeśli go przewidzisz, to niekoniecznie uda Ci się zabezpieczyć przed przedłużającym się okresem płatności). Po kilkunastu tygodniach prób doszłam do etapu, w którym:
Nawet najlepsza pamięć bywa zawodna. Nie ma budżetu domowego bez zbierania lub natychmiastowego księgowania paragonów (np. w aplikacji). Po wielu miesiącach przyznałam się przed sobą, że aplikacje nie do końca się u mnie sprawdzają: zbyt często w pospiechu zapominałam o księgowaniu paragonu, coś się nie zapisało, coś skasowało, a ja zostawałam z mętlikiem w głowie i frustracją, że nadal nie wiem ile tak naprawdę wydaję.
Wybawcą okazała się innowacyjna technologia na miarę XXI wieku,słoik po buraczkach. System działa następująco:
poniżej podaję średnią z dwóch miesięcy w przeliczeniu na jedną osobę
Nie miałoby to żadnego wpływu na umniejszenie jakości stylu odżywiania. Można wykonywać pełnowartościowe treningi domowe lub plenerowe za darmo, można też unikać jedzenia na mieście. W mojej opinii jest to jedyna słuszna droga do oszczędzania na jedzeniu. Kupowanie produktów niskiej jakości, to oszczędność pozorna, która prędzej czy później odbije się na zdrowiu.
Pamiętajmy, że leczenie zawsze kosztuje więcej, niż profilaktyka.
Jedna z Czytelniczek prowadzi budżet domowy od dawna. Postanowiła podzielić się z nami swoimi wnioskami i obserwacjami:
Jestem ciekawa jak kwestia wydatków i zarządzania wygląda u innych Czytelniczek. Podzielcie się obserwacjami w komentarzach!
Według mnie nie. A już na pewno nie jest droższy, niż ten, który prowadziłam przed zmianą nawyków żywieniowych. Nie byłam rozrzutna, ale też specjalnie nie oszczędzałam, jadłam więcej, niż teraz i wydawałam więcej, niż obecnie. Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda u Ciebie.
Chętnie poznam Twój punkt widzenia – co zaobserwowałaś, gdy zaczęłaś jeść zdrowiej? Wydatki na jedzenie wzrosły, zmalały? A może nie umiesz tego ocenić, bo (jeszcze) nie prowadzisz budżetu domowego? Jeśli prowadzisz budżet, to jakimi patentami na obniżenie kosztów zdrowego stylu życia mogłabyś podzielić się ze mną i innymi Czytelniczkami? Jak Twoje wydatki wypadają na tle raportu?
Temat mikrobioty w ostatnich latach stał się bardzo popularny i badań dotyczących jej wpływu na nasz organizm jest coraz więcej. To że wpływa na trawienie pokarmów jest dość oczywiste, ale…
Jestem prawie pewna, że podczas zakupów rzucił się już Wam w oczy wskaźnik Nutri-Score. To te charakterystyczne kolorowe literki na opakowaniach produktów. W supermarketach widać je coraz częściej, dlatego weźmiemy…
Gotujesz ryż w woreczku? Można to zrobić lepiej, czyli ugotować ryż bez woreczka i to na sypko! Gotowanie ryżu bez woreczka może wydawać się trudnym zadaniem, ale nic bardziej mylnego!…
Pewnie większość z Was już gdzieś słyszała o kreatynie. Mogę się założyć, że zwykle było to jednak w kontekście sportowców i/lub osób trenujących siłowo – a to nie jedyne jej…
Super wpis, brałam udział w spisywaniu wydatków z paragonów i cieszę się, że mogłam pomóc 🙂 Dla mnie dużym ułatwieniem w spisywaniu wydatków jest korzystanie z arkusza Michała Szafrańskiego – po ukryciu zbędnych kolumn mam bardzo fajny plik, w którym wszystko liczy się samo. Paragony zbieram w jedno miejsce, a po spisaniu wyrzucam do kosza, uświadomiłaś mi, że skoro już je odkładam to warto zarejestrować je w loterii paragonowej. Co do studenckiego odżywiania – gdy mieszkałam sama i gotowałam tylko dla siebie koszty były nieco wyższe niż teraz wychodzi mi na jedną osobę.
Również używam arkusza i jest bardzo pomocny. Wcześniej nie dzieliłam wydatków aż na tyle kategorii, ale teraz mam większą kontrolę.
Oj tak, już wiem ,że totalnie jest na czym oszczędzać:)
A artykuł świetny bo obala kolejny mit który jest wymówką ,że dieta jest droga. Ta sama sytuacja jest z tym ,że nie jem zdrowo bo nie mam czasu gotować.
A poza tematem świetny sweter 🙂
dziecko to dla mnie miłość totalna ale i marnotrawstwo jedzenia na podobnym levelu… przyklad jaśnie pan – syn lat 2.raz chetnie mi zje co ja jem a innym razem kiedy zapobiegawczo zrobie wiecej np owsianki ( z zeszłego tyg obserwacja) to akurat jak na zlość nie chce i tak kilka łyżek osianki spływa do zlewu… albo pół banana kt nie zje , ale tak bardzo go wcześniej chce…czy np uschnieta kanapka , resztka zupy. ja totalanie nie umiem nad tym zapanowac i tak nie tylko w oszczedzaniu ziarko do ziarka ale i w marnotrastwie …gryz do gryza….
trochę zaska
No całkiem, całkiem te przeliczenia 🙂 Od tygodnia jestem na diecie i chyba najbardziej pomaga fakt że posiłki są w miare zaplanowane, mam do wybory ich kilkadziesiąt ale kręcą się w ogół kilku produktów wiec wiem że mogę tylko je kupić a nie batoniki, bułki, soczki i inne nabiały 😛 I wiadomo zależy Ci na jedzeniu tego co musisz i w takiej ilość jakiej możesz więc skupiasz się na tym i myślisz co dokładnie trzeba mieć więc to na pewno pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze, bo po prostu robisz przemyślne zakupy. Ale że ja jestem zakupoholiczką i kocham chodzić po dużych supermarketach to wydaje hajsy na niejedzeniowe rzeczy 😛 ale staram się po prostu nie wchodzić do nich lub brać swojego chłopaka który sprowadza mnie na ziemie 😛
Bardzo chciałabym spróbować z budżetem domowym. Sama staram się możliwie dokładnie monitorować wydatki, ale.. mieszkam z chłopakiem i częściowo budżet mamy wspólny. On nie widzi sensu w takim monitorowaniu z podziałem na kategorie, więc dla mnie to się robi już dośc skomplikowane, jak to sensownie porozdzielać żebym miała jako taki ogląd sytuacji :/ Bardzo fajny i wartościowy post!
U mnie cena leci do gory, bo:
– gdy jestem na wyjezdzie jem cos zdrowego i wysokiej jakosci np. sphinx za 25zl (po znizkach studenckich ;-;) zamiast mcdonalnds za 10zl.
– czesciej jem produkty poza sezonowe (np. curry z papryka i cukinia po 20zl/kg), bo mam wieksze wymagania odnosnie jedzenia w domu. Gdy opychalam sie chipsami i slodyczami nie zalezalo mi na tym, by obiad byl smaczny.
– rezygnuje z gotowcow typu pierogi za 4zl. Za 4zl to ja kupuje samo mieso na pelnowartosciowy obiad.
– lepszej jakosci jedzenie np. jajka eko to tez wiekszy koszt
– wygodne dodatki rowniez kosztuja
Mozliwe jednak, ze kiedys wydawalam tez duzo, lecz wtedy nie notowalam wiec trudno mi stwierdzic jaka jest prawda. Rzut oka pozwala stwierdzic, ze zdrowe jedzenie to koszt ok. 450-550zl miesiecznie od osoby. Pewno mozna taniej ale to co w duzej mierze popchnelo mnie w objecia chipsow to nudne, niesatysfakcjonujace jedzenie domowe. Dlatego teraz wydaje wiecej, by jesc smacznie i by fastfoody nie stanowily juz takiej atrakcji. Kotlety mielone z tluczonymi ziemniakami i buraczkami na zimno beda mi sie chyba snic po nocach o.o
Potwierdzam – dopiero odkąd zbieram paragony wiem, na co „rozchodzą” się pieniądze, a także – co ważne – ile mniej więcej ich potrzebuje aby przeżyć do końca miesiąca, i czy w związku z tym mogę sobie pozwolić na dodatkowy, mniej zaplanowany wydatek, bez konieczności jedzenia tylko ryżu przez kilka dni 😉
Zazwyczaj aby nie zwiększyć wydatków na zdrowe jedzenie wystarczy omijać półki z żywnością Bio/Eko, czy zrezygnować z modnych dodatków do posiłków (chociażby nasiona goji zastąpić poczciwymi polskimi suszonymi śliwkami).
Obowiązkowy punkt to plan posiłków ustalony na podstawie gazetki promocyjnej ulubionego marketu 😉
Dużo daje zrezygnowanie z gotowych słodyczy/przekąsek. Z wina oczywiście się nie rezygnuje 😉
Przesadne oszczędzanie na jedzeniu nie jest dobrym pomysłem – moja koleżanka postanowiła niestety zwiększyć swoje oszczędności przez ograniczenie kupowanego jedzenia – potrafiła jeść przez 5 dni za mniej niż 10 zł ! (najtańszy 'dżem”, chleb tostowy, makaron, sos ze słoika)…
Odnośnie mniejszych wydatków osób, które mieszkają same – z doświadczenia wiem, że czasem jak miałam gotować tylko dla siebie to nie chciało mi się tworzyć bardziej finezyjnych dań (których smakiem wolę delektować się kimś:)), skutkiem tego zużywałam mniej składników, a prosty posiłek mogłam jeść przez 2-3 dni.
Muszę się przyznać bez bicia że teraz dysponujemy takim budżetem, że ostatnimi czasy średnio przykładem wagę do tego, ma co wydajemy – o ile nie jest to pilna naprawa samochodu za 2 tys zł 😉 z jednej strony jest to dla mnie mega komfort psychiczny po latach życia od pierwszego do pierwszego, z drugiej niestety nie dokładamy pewnie tyle, ile byśmy mogli. Ale! Jest jeden mega pozytyw z nowoczesnej bankowości internetowej. Po pierwsze na konto oszczędnościowe spływa nam procent każdej transakcji kartą/przelewu dzięki czemu stale mamy obłożone ok 1-2 tys zł co bardzo pomaga w kontekście nagłych wydatków (nawyk.z gorszych czasów 😉 Po drugie 99% zakupów robimy karta lub w internecie a mój bank sam automatycznie kategoryzuje wszystkie transakcję i tam mogę ogólnie ogarniać nasz budżet i co jakiś czas sprawdzam co tam się dzieje. Zgadzam się że zdrowy styl odżywiania nie jest droższy bo bardzo długo przez ślubem go stosowałam i nawet uważam że taniej mnie wychodziło niż znajomych którzy wiecznie żywili się kebabami i pizzą. Po ślubie mieliśmy małe zawirowanie bo mój mąż lubi sobie wszystko od czasu do czasu kupić i trochę jedzenia się marnowało ale z czasem nauczył się robić zakupy dostosowane do moich i swoich potrzeb żywieniowych i teraz naprawdę rzadko zdarza nam się coś wyrzucić, co też jednak pozytywnie wpływa na budżet 😉 ale słowem – zgadzam się w pełni z wynikami 🙂
A i właśnie zdałam sobie sprawę że od stycznia w mojej osobistej kategorii niezdrowych zachcianek znalazłby się jeden milky way i butelka cydru, która w połowie wypija stoi w lodówce. Sukces! 🙂 jedyne odstępstwa od diety to u rodziców lub teściów na obiadku 😉
Mam baaardzo podobną sytuację, doświadczenia i przemyślenia 🙂 I konto chyba w tym samym banku 😀 Bardzo to pomocne i sprytne 🙂 Choć usilnie staram się mieć kontrolę nad wydatkami i oszczędnościami, a od marca ruszam z kopyta ze spisywaniem wydatków z paragonów z podziałem na zdrowe i zachciankowe 🙂
Ja chyba się nie zmotywuję 😉 moja mama wszystko spisuje, liczy itp. Ja na początku studiów musiałam się trochę ogarnąć na co wydaję, ale w sumie decyzję o każdym zakupie podejmuję świadomie i zawsze z uwzględnieniem finansów na dany miesiąc więc i tak wiem na co się pieniądze rozchodzą. Z konta mogę sobie to jedynie przeliczyć na % albo wykresy 😉 ale kiedyś może tak choć z raz zrobię takie sumienne podsumowanie, dla własnej wiedzy 🙂
a powiecie jakie konto i w jakim banku? 🙂
Każde chyba w mBanku 🙂
WOW! Świetna robota! Jestem zachwycona tym raportem! Świetna robota i moim zdaniem też zdrowe odżywianie nie jest drogie. I widać to po tych wykresach. 🙂
Witaj Moniko,
Od co najmniej 2 lat mój mąż powtarza, że musi schudnąć. Jego „chudnięcie” i „dieta” to jednak tylko hasła, którymi obdarowuje mnie na przykład, kiedy raz w tygodniu zdarzy mi się upiec ciasto (dlaczego pieczesz, kiedy jestem na diecie!) lub kiedy ja pracując od 12 do 22 przez 7 dni z rzędu i nie mogę iść z nim na siłownię (musisz chodzić ze mną regularnie, przecież widzisz, że tyję!). Jasne, łatwiej jest, jeśli dwie osoby w związku się wspierają, ale nie jest tak, że to ja jestem winna temu co i w jakiej ilości zjadł, albo jak często idzie na trening. Uważam, że powinien sam wziąć większą odpowiedzialność za siebie. Myślałam nawet o „korepetycjach z odchudzania”, ale ta opcja jest już wyprzedana, a ze strony internetowej wynika, że jest kierowana do dziewczyn, kobiet. Czy planujesz coś skierowanego do mężczyzn? Ewentualnie bardziej uniwersalnego dla obu płci? 😉
Pozdrawiam!
Hej grhheen. Sama jak postanowiłam się odchudzać to zadręczałam mojego chłopaka gadaniną, że też musi zdrowiej jeść obowiązkowo ze mną ćwiczyć! Oczywiście jak zamawiał pizze to jadłam z nim tlumacząc, że nie chce żeby się zmarnowało i że to jego wina. Teraz wiem, że próbowałam nim tłumaczyć mój brak dyscypliny i lenistwo i po prostu przestałam to robić. Robiąc obiad on akceptuje że ja jem kopiec warzyw a nie kopiec ziemniaków, a jak zamawia pizze to ją je przez dwa dni, Myślę, że jeśli nie znajdzie motywacji to choćbyś mu kupiła nie wiem co to jego zapał długo nie potrwa.
Genialny post! Ja od bardzo dawna kontroluję swoje wydatki, ale jakoś nigdy nie patrzyłam na to od strony zdrowego stylu życia! <3 <3 <3 Kawał dobrej roboty wykonaliście! 🙂
Bardzo fajny post :). U mnie też wydatki są nieduże :). Co do warzyw zimą u mnie rewelacyjnie sprawdzają się mrożonki z Biedronki. Za 750 dag warzyw płacimy niecałe 5 zł 🙂
Ale pięknie to zorganizowałaś! 🙂
My zbieramy się do zapisywania wydatków już dobre pół roku i jak zawsze w tego typu sprawach – najtrudniej nam zacząć. Chyba czuję się odrobinę bardziej zmotywowana po lekturze Twojego wpisu 🙂
Ja sama nie planuję i analizuję wydatków, ale mam kontrolę nad jednorazowymi zakupami, w dodatku pomaga kategoryzacja transakcji przez bank w którym mamy konto i monitoruję comiesięczne oszczędności i większe wydatki. Ogólnie, mam poczucie, że mocno czuwam nad swoimi wydatkami 🙂 Ale jednak bardzo zmotywowałaś mnie nie tylko do zapisywania „ile wydajemy na jedzenie” (co robię teraz), ale to spisywania wydatków właśnie na zdrowe/codzienne odżywianie i to „zachciankowe” + jedzenie na mieście. Akurat z tym to przeciwnie jak z dietą, dobrze mi zacząć od pierwszego 😉 Więc od marca excel idzie w ruch! Dzięki za motywacje, kawał dobrej roboty! 🙂
Świetny wpis! 🙂 czarno na białym można zobaczyć, że wszystko jest w sumie kwestią organizacji i podejścia. Myślę, że można wydawać sporo nie patrząc na to co się je ale też usprawiedliwiając wysokie ceny „bo coś jest zdrowe”. Nawet jeśli ktoś nie ma zapału spisywać wydatków cały czas to już miesiąc wystarczy, żeby zauwazyć gdzie płyną nasze pieniądze a później będziemy już pamiętać i ewentualne nadprogramowe wydatki będą bardziej świadome czyli koniec z „po-pizzową amnezją” 😉
Mam jeszcze pytanie o odżywki. Z różnych zwzględów chciałabym je włączyć jako posiłek potreningowy a po małych eksperymentach wygląda na to, że te na bazie serwatki odpadają. Wegańskie mieszanki smakują dla mnie jak piasek a kiedy sprawdzałam białko wołowe pierwsze co wyskoczyło to „Białko wołowe – parówka w formie instant” (?!) – można zwariować od ilości sprzecznych informacji dlatego porada od Ciebie byłaby jak dar z niebios 😉 Ty zawsze wnosisz do dyskusji głos rozsądku, którego ja nie mogę złapać w czeluściach internetowych porad 😀
Wnioskuję o wywiad z Emilką i Jarkiem, jak udaje im się przez cały miesiąc wydawac tylko 120 zł / osobe na jedzenie! Oszczędność level ekspert, może maja jakies super triki 🙂
Ja korzystam z portalu mojego banku w kontrolowaniu budżetu ale ostatnio słabo idzie. Trzeba się wziąć za oszczędzanie 🙂
Już kilka razy zabierałam się za zapisywanie wydatków, ale jakoś zawsze razem brakowało mi systematyczności… Po Twoim artykule widzę, że to jednak podstawa jeśli chodzi o oszczędzanie, zatem trzymajcie kciuki, żeby tym razem mi się udało!
Natomiast od kiedy zaczęłam zwracać większą uwagę na to co jemy robię duże zakupy raz w tygodniu w markecie i dokupuję tylko pieczywo w budce pod domem. I mimo, że jemy lepiej to widzę oszczędność. Czyli zdrowiej wcale nie musi równać się drożej 🙂
Od kiedy pojawił się młody jakoś nie umiem się zorganizować ze spisywaniem wydatków. Ale koszty rzeczywiście wzrastają;)
Zdrowe a nie zdrowe jedzenie tak naprawdę kosztuje podobnie, a nawet niezdrowe jest droższe, bo zjadamy go więcej… zimą rzeczywiście zakupy w osiedlowych sklepach mogą doprowadzić do bankructwa za to w sezonie, świeże warzywa z rynku naprawdę potrafią przebić i cenowo i jakościowo to co w marketach;)
pozdrawiam:*
Ja i mój boyfriend bardzo mało wydajemy na jedzenie, ponieważ robimy zakupy głównie w supermarkecie, a warzywa kupujemy na targu (ceny są często o połowę niższe niż w sklepach, ponieważ te warzywa są takie na już).
Mamy mniej więcej stały jadłospis: do pracy kanapki, później zupa (jeden gar rosołu na 3 dni, czyli 1 dzień rosół, 2 dzień pomidorowa, 3 dzień dowolna zupa:-)), siłownia, drugie danie (kurczak z zupy, kotlety, pierś itd + ryż/kasza itp + warzywa), ja przeważnie mam ok 18 przekąskę, a na kolacje są kanapki lub jajecznica, sałatka z rukoli, tuńczyk z warzywami itp.
Bez słodyczy pieniądze na jedzenie nie są takie wysokie 🙂
My też podliczamy wpływy i wydatki. Zbieramy paragony w portfelach i kiedy robi się bałagan – wpisujemy do Excela.
Zapisywanie wydatków bardzo motywuje do oszczędzania, które zaczyna się na poziomie podstawowych zakupów. Z miesiąca na miesiąc widać, czy wydatki wzrosły, czy zmalały. Z tabelką przed oczami można łatwo wyciągnąć wnioski, czy wzrost wydatków jest skutkiem zaniedbania, czy wartościowego zakupu/inwestycji w siebie.
Ciężko mi porównać koszty jedzenia zdrowego i niezdrowego, bo zaczęliśmy się zdrowo żywić krótko przed wyjazdem za granicę. Na bieżąco wydaje mi się jednak, że żywienie zdrowe i świadome nie jest droższe od „tradycyjnego”, a na pewno tańsze od śmieciowego. To, co wydam na wyuzdane produkty typu nierafinowany olej kokosowy albo
chociażby dobre masło, oszczędzę na słodyczach i fast foodach. Robię zakupy w supermarketach, warzywa kupuję na bazarkach. Mam taką chorobę, że jak mi czegoś zabraknie (szklanki cukru 😀 ), to nie wyskoczę po nią w klapkach do osiedlowego sklepiku, tylko biegnę do najbliższego supermarketu, bo po prostu jest taniej.
A dobra kawa nie jest zła 🙂
Zmotywowałaś mnie 🙂 muszę się wziąć do pracy nad moimi wydatkami, bo kasa ucieka i nie wiem gdzie 🙂
Monika, jak zwykle bardzo dopracowany wpis, gratuluję 🙂 (swoją drogą zawsze Cię podziwiam, jak znajdujesz czas na takie bardzo rzeczowe i wartościowe wpisy tak często :))
Ze swojej strony polecam aplikację „Wydatkonotes” na Android, do której wystarczy wpisać wydatki (np. zdjęcie paragonu),a apka sama już liczy i analizuje, na co wydajemy pieniądze 🙂
Wydatki na żywienie dziecka są zauważalne na początku rozszerzania diety. Zwlaszcza zimą i jesienią – brak dostępu do sezonowych owoców i warzyw z eko upraw rekompensuje się drogimi sloiczkami i warzywami z certyfikatami. Jednak im dziec wiekszy, tym więcej je „doroslego” jedzenia. Z drugiej strony przyklada się sporą uwagę do jakości jedzenia dla dziecka. A jakosc =wydatek.
W moim przypadku sprawdza się bardzo prosta aplikacja – Spending Tracker. Od razu po wyjściu ze sklepu do odpowiednch kategorii dopisuję kolejne wydatki. Jeśli nie mam na to czasu to wkladam paragony to etui w telefonie i zwykle wklepuję zaległe kwoty kiedy stoję w korkach. Raz w miesiącu przerzucam wszystko do Excela. Przynoszenie paragonów do domu powodowało zbędne zamieszanie, pewnie większość z nich zawieruszyłaby się zanim trafiłaby do rzeczonego słoika po buraczkach 🙂
Muszę wdrożyć takie rozwiązania… i zmniejszyć wydatki na „niezdrowe zachcianki” – basta! 🙂
Świetny post, zdjęcia są rewelacyjne 🙂
Buziaki,
zapraszam do mnie, kochana!
http://loveshinny.pl/
Świetny post! U mnie wygląda to podobnie, odkąd jem zdrowiej i gotuję w domu wydajemy około 1400-1600zł wspólnie z mężem na jedzenie, słodkości i czasem jakiś alkohol. Wcześniej z powodu trybu pracy jedliśmy często gotowe posiłki, często bywaliśmy w restauracjach i te wydatki zaczęły nas przerażać tak, że wywróciliśmy wszystko do góry nogami i podjęliśmy się wprowadzenia tych zmian – warto było a wnioski takie że zdrowy styl życia wcale nie jest droższy.
Źle zrozumiałam, czy pierwsza tabelka (styczeń, luty) pokazuje, że na osobę wydajesz ponad 1000 zł miesięcznie? Ja muszę utrzymać się za co najmniej 5 razy mniej. Niemniej jednak post bardzo przydatny, warto wiedzieć ile wydaje się pieniędzy i na co się je wydaje. Zapewne jakbym zebrała paragony z miesiąca i zobaczyła ile popierdułek na nich się znajduje to bym się załamała 🙂 Ale terapia szokowa może zdziałać cuda, więc na pewno będę zbierać paragony w pożyteczny sposób 🙂
Jest napisane w ostatnim wierszu ile na osobę, ile na parę:)
Bardzo fajny wpis, dziękuję! Nie zgadzam się tylko z droższymi kosztami zdrowego odżywiania zimą i zakupami warzyw w supermarketach. Ziemniaki/marchew/pietruszkę/seler/buraki/pora/cebulę kupuję wyłącznie na targu od sprawdzonych dostawców (pozdrawiam Pana Janusza i Pana Gienia!), bo pachną i smakują prawdziwymi warzywami a zestaw jak powyżej na cały tydzień kosztuje mnie ok. 15zł. Podobnie z jabłkami i gruszkami. Bardzo polecam zaopatrywanie sie w owoce i warzywa w sezonie i mrożenie (u mnie w tym sezonie: truskawki/maliny/śliwki/żurawina/fasola szparagowa/brokuł/szpinak/większe odmiany dyni kupowane w kawałku) albo pakowanie w słoiki (pomidory, musy jabłkowe, powidła śliwkowe). Super warzywem jest dynia, świetnie się przechowuje w całości (zwłaszcza małe odmiany, np. hokkaido). Smak takich owoców i warzyw nieporownywalny z niczym co obecnie można kupić w sklepach a koszty niewielkie. Dodam, że wszystko jak wyżej zajada od skończenia pół roku mój maluch, obecnie roczniak, nie zauważyłam, żeby wykarmienie go wpłynęło na zwiększenie naszych wydatków żywieniowych.
Kasa idzie na wszystko, a na takie nieprzewidziane wypadki najwięcej. ja mam odlozone pieniadze na tzw czarna godzine. no i moj opel jak na zlosc odmowil posluszenstwa. a auto jest mi codziennie potrzebne. Coś tam z silnikiem, nie wiem dokładnie i nie zagłębiam się w temat, ale mechanik powiedział mi, albo oryginały opla, albo zamienniki z delfi. 1500 zł :900 zł. Różnica w cenie jest kolosalna! i za co sie placi? za nazwe…
Zimą polecam warzywa mrożone ! Tanie i szybko się przyrządza, bo są już umyte, obrane / pocięte 🙂
Wszystko to kwestia dobrej organizacji, a ja taaaaak bardzo kocham być spontaniczna…:D
Genialny post! Ja od bardzo dawna kontroluję swoje wydatki, ale jakoś nigdy nie patrzyłam na to od strony zdrowego stylu życia! <3 <3 <3 Kawał dobrej roboty wykonaliście! 🙂
Już kilka razy zabierałam się za zapisywanie wydatków, ale jakoś zawsze razem brakowało mi systematyczności… Po Twoim artykule widzę, że to jednak podstawa jeśli chodzi o oszczędzanie, zatem trzymajcie kciuki, żeby tym razem mi się udało!
Natomiast od kiedy zaczęłam zwracać większą uwagę na to co jemy robię duże zakupy raz w tygodniu w markecie i dokupuję tylko pieczywo w budce pod domem. I mimo, że jemy lepiej to widzę oszczędność. Czyli zdrowiej wcale nie musi równać się drożej 🙂