Cholera, jak to jest! Bodźcem do rozpoczęcia odchudzania dla niemalże nikogo nie jest chęć ważenia określonej liczby kilogramów, ale dla niemalże każdego jest to główny cel po rozpoczęciu odchudzania?! Na którym etapie pojawia się myśl „chcę ważyć poniżej 70 kilogramów i ani grama więcej”? Kiedy przestajemy myśleć o tym, że chcemy po prostu lepiej wyglądać, lepiej czuć się w swoim ciele, zrobić coś dobrego dla siebie i zdrowia? Dlaczego pozwalamy na to, by jakaś kombinacja cyferek psuła nam humor i zniechęcała do dalszych ćwiczeń, zdrowego jedzenia oraz wszystkich działań, które dają znacznie więcej korzyści, niż po prostu płaski brzuch?
Nie wiem. Ale wiem, że ten problem dotyczy bardzo wielu odchudzających się dziewczyn. Jeśli jesteś jedną z nich, koniecznie czytaj dalej. Jeśli nie, ciesz się – prawdopodobnie nawet nie wiesz, ilu frustracji, złości i chwil zwątpienia sobie oszczędzasz.
Możesz ważyć 60 kilogramów i mieć problem z wejściem na Morskie Oko, bo ostatnią aktywnością fizyczną było chodzenie po sklepach przed weselem przyjaciółki, a możesz ważyć 90 kilogramów i wdrapać się na szczyt z lekkością kozicy górskiej. Waga nie odzwierciedla Twojej kondycji, nie mówi też wiele o tym, jak się odżywiasz. Można prowadzić niezdrowy styl życia, ale mieć sprzyjającą gospodarkę hormonalną, dobre geny, JESZCZE szybki metabolizm i mało ważyć, ale mieć figurę skinny fat i podwyższone ryzyko zachorowania na choroby cywilizacyjne przez siedzący tryb życia.
Te wszystkie dziewczyny, które uważasz za posiadaczki ciał idealnych, prawdopodobnie podobają Ci się nie dlatego, że są odtłuszczone do granic możliwości, a dlatego, że mają subtelnie zarysowane mięśnie i napiętą skórę. Wiesz, że mogą ważyć więcej od Ciebie? Że w trakcie treningu siłowego (nie rzadko z okresami na dodatnim bilansie kalorycznym i diecie około 3500-4000 kcal) mięśnie się rozwijają i zwiększają objętość? Gdyby ulepić człowieczka z samego tłuszczu i drugiego człowieka z samych mięśni, a każdy z nich ważyłby 100 kilogramów, to ten pierwszy wydawałby się grubszy. Co prawda w realnym świecie składamy się jeszcze z innych komponentów, ale osoba bardziej otłuszczona może ważyć MNIEJ od tej, która jest umięśniona i wygląda na szczuplejszą. Procentowy rozkład tkanki mięśniowej i tłuszczowej tych osób się różni, mięśnie „zajmują trochę mniej miejsca”, więc sylwetka jest bardziej zbita i wygląda na lżejszą, choć w istocie jest zupełnie odwrotnie.
Ważysz się, bo najmniejszy spadek masy ciała motywuje Cię do dalszego odchudzania? Wybacz, ale zamierzam pozbawić Cię motywatora. To, że z dnia na dzień zobaczysz na wadze kilogram mniej, może co najwyżej świadczyć o tym, że zrobiłaś większą kupę, a nie spaliłaś kilogram tkanki tłuszczowej przez noc. (Sorry dziewczyny za zerwanie zmowy milczenia na temat kobiecej defekacji). Masa ciała może wahać się w ciągu doby, a co dopiero z dnia na dzień! Tak samo, jak nie warto się przejmować „przytyciem kilograma” z dnia na dzień, tak samo nie warto się cieszyć ze „schudnięcia kilograma” z dnia na dzień. Bo waga wróci do normy, a Ty znów się załamiesz, że zaprzepaściłaś swoje rewelacyjne efekty. Waga to kiepski sposób mierzenia postępów w odchudzaniu.
Od miesięcy waga uparcie wskazuje 70 kilogramów i 100 gramów. No nie! Czy kiedykolwiek uda Ci się zrealizować Twój cel?! Co robisz nie tak?! Musisz się starać BARDZIEJ, MOCNIEJ, SZYBCIEJ, LEPIEJ! Znaleźć doskonalszą strategię, zaprzepaścić dotychczas zbudowane nawyki, wywrócić wszystko do góry nogami i zawalczyć o realizacji celu. O matko udało się. Jest 69,9 kilogramów. Jest szóstka z przodu! Łał! Ale dlaczego Bill Gates jeszcze nie zadzwonił i nie zaprosił Cię na negocjacje do Doliny Krzemowej? Ale dlaczego mąż Cię nie skomplementował (czy raczej JAK ŚMIAŁ, DUPEK JEDEN!)? Ale dlaczego dżinsy nie leżą lepiej niż wczoraj? Dlaczego nie zmieniło się nic? Bo nie istnieje coś takiego jak waga idealna, a już na pewno nie istnieje waga, która sprawi, że staniesz się lepsza, bardziej wartościowa a cały wszechświat zacznie Ci sprzyjać.
Przeczytaj artykuł: Jak często się ważyć i jak to robić? oraz Prawdy i mity o BMI
Najważniejsza rada: traktuj wagę jako narzędzie, a nie wyrocznię, Twoje być czy nie być i jedyny słuszny wyznacznik postępów. Ważenie się nie jest złe, ale zła jest frustracja wywoływana ważeniem. Obserwowanie masy ciała sprawdza się m.in. przy dużej nadwadze lub otyłości czy wówczas gdy podejrzewasz swój organizm o wzmożone zatrzymywanie wody. Jeśli chcesz skutecznie monitorować postępy odchudzania, korzystaj z kilku metod jednocześnie: ważenie się, mierzenie obwodów, robienie zdjęć (w tym samym oświetleniu, ustawieniu i bieliźnie) i wyznaczenie testowej pary nienoszonych (nienarażonych na rozciąganie/kurczenie) dżinsów czy sukienki, które najlepiej oddadzą efekty Twojej pracy.
Niezależnie jaki jest wynik pomiarów, nie ma ani z czego się cieszyć, ani czym przejmować. Kilogram mniej z dnia na dzień nie jest efektem rewolucyjnej metody spalania tłuszczu. A kilogram więcej nie znaczy, że nie widać żadnych efektów Twoich starań.
Naprawdę chcesz pozwolić, żeby kilka cyferek zabierało Ci radość z treningów, testowania nowych smaków i z efektów widocznych na Twoim ciele gołym okiem?!
Ja nie chcę. Dziś ważę 69 kilogramów. Kilka lat temu ważąc 69 kilogramów miałam 9 centymetrów więcej w talii i nosiłam ciuchy o 1-2 rozmiary większe niż dziś.
Jeśli ważenie źle na Ciebie działa, spróbuj przez 4 tygodnie rozliczać się za działania, a nie za ich efekty. Na te pierwsze masz wpływ, na drugie niekoniecznie. Skoncentruj się na regularnych treningach, zdrowej diecie, czerp z tego wszystkiego satysfakcję i daj się zaskoczyć zmianom, jakie zaczną zachodzić w Twoim ciele. Oszczędzisz sobie stresu i frustracji, uspokoisz kortyzol a odchudzanie stanie się nie tylko przyjemniejsze, ale też skuteczniejsze.
Chcesz wreszcie schudnąć? Wkładaj tyle energii w działanie na rzecz zmiany, co wkładasz w marudzenie, narzekanie, poprawianie nastroju popsutego nieistniejącym problemem stworzonym przez Twoją wagę łazienkową czy szukanie coraz to lepszych sposobów i metod odchudzania. Przestań gadać, zacznij działać! I niech działanie stanie się głównym miernikiem Twoich postępów. Nie martw się, efekty sylwetkowe szybko je dogonią!
Ważenie się może być jednym ze sposobów mierzenia postępów w odchudzaniu, ale nie jest to jedyne narzędzie, którego można użyć. Możesz rozważyć inne sposoby mierzenia postępów w odchudzaniu, oto kilka z nich:
Potrzebujesz wsparcia? Dołącz do Korepetycji z odchudzania – kursu skutecznego odchudzania, który po zakupie możesz zrealizować w dowolnym momencie (dostęp do lekcji dostajesz na zawsze).
Do zobaczenia!
Co to są antyoksydanty i jaką rolę pełnią w diecie? Antyoksydanty (przeciwutleniacze) to związki chemiczne, które odgrywają istotną rolę w naszym organizmie, chroniąc komórki przed potencjalnie szkodliwym wpływem wolnych rodników….
Oliwa z oliwek*, od wieków ceniona w krajach basenu Morza Śródziemnego, jest nie tylko fundamentem kuchni tych regionów, ale i cennym składnikiem kosmetycznym oraz ważnym elementem naturalnej medycyny. Dzięki unikalnym…
Z kim ćwiczyć jogę na YouTube? To pytanie, które zadaje sobie wiele osób zaczynających swoją przygodę z jogą. To prawda, opcji jest mnóstwo, a wybór najlepszego trenera może wydawać się…
Olej palmowy, bohater wielu dyskusji, budzi równie wiele kontrowersji co niezliczone memy na temat jego wpływu na zdrowie i środowisko. Czy olej palmowy to rzeczywiście ekologiczny przestępca i zdrowotny sabotażysta,…
Monika mistrz! Tekst merytoryczny jak zawsze, ale to jak jest napisany ,że nie wspomnę o głównym zdjęciu po prostu rozwala!
Warzę się codziennie, ale nie dlatego, że chcę schudnąć – boję się, że znowu przytyję i nie zauważę. W najgorszym momencie, w lustrze i na zdjęciach kompletnie nie widziałam co się dzieje. Weszłam na wagę i byłam w szoku, skąd się wzięło 10kg? No i tego właśnie się boję, powtórki z rozrywki…
To już niestety podchodzi pod obsesję.
No nie przeczę 😉 Aczkolwiek nie jest tak, że MUSZĘ się zważyć. Czasem i przez tydzień zapominam i nic się nie dzieje. Poza tym z wejściem na wagę nie wiążą się dla mnie żadne negatywne emocje, bo póki co jest OK 😉
ja wyrzuciłam wagę już dawno! 🙂 fajne zdjęcie 🙂
Tak sobie mysle, ze nawet nie ma co sie mierzyc zbyt czesto, bo to tez jest zmienne. Wystarczy zatrzymac wode w organizmie albo dostac wzdec i juz pomiary sa do d. Ubytku 2cm z talii tez sie tak latwo nie zauwazy chyba, ze nosi sie ubrania za ciasne. Fajnie sie pomierzyc raz na 2-3 miesiace, bo wtedy faktycznie mozna sie cieszyc spora roznica.
Bardzo madry tekst! Ja też przestałam się ważym już dawno temu. Mierzenie jest bardziej miarodajne. Dla mnie nie ważne jest ile warzę, nie ważne, ze w jednym sklepie mam m w drugim XL, ważne że mogę zmieścić się w ciuchy z sieciówek 🙂
Utrata wagi – jedna z nielicznych rzeczy, która przychodzi mi z łatwością. Na samą myśl o spacerze waga leci w dół 😉 Taki mam organizm. Gdybym w innych dziedzinach miał takie dobre geny byłbym już poliglotą, multimedalistą olimpijskim, profesorem, noblistą, biznesmenem – milionerem itd.
Niestety, jestem tylko szczupły.
Super podejscie! Gratuluje skromnosci
Tekst jak zwykle świetny, ale to zdjęcie główne… 10/10! 😀
Te wybuchy na głównym zdjęciu 😀
Mam to szczęście, że wyglądam na dużo mniej niż ważę naprawdę, jednak moją motywacją (na szczęście) nie jest waga.
Pomiary wagi i wymiarów robię co dwa tygodnie. W niedzielę zobaczyłam, że mam tylko 0,7kg mniej, ale za to -2cm w talii, pasie i pod biustem. Do tego moje ramiona po napięciu mięśni mają w końcu widoczną sulcus intermuscularis, a dolne części ramion już tak nie łopoczą na wietrze 😀 I to było moją największą radością ^^
I jak tak wspomniałaś o Morskim Oku, to się zastanawiam, czy nie namówić chłopaka na wybranie się tam ponownie, żeby porównać swoją kondycję sprzed roku i teraz ^^’
Zostawiłam ten komentarz pod postem „jak wybrać dietetyka”, ale zostawiam jeszcze tu bo baardzo liczę na odpowiedź:Super artykuł jeśli ktoś szuka pomocy w sprawie odchudzania, ale ja szukam wszelkich informacji jak wybrać dietetyka (i czy to w ogóle dobry wybór) jesli mam problemy nie z chudnięciem/tyciem, a z problemami zdrowotnymi które moim zdaniem wywołuje dieta. Jestem po usunięciu pęcherzyka żółciowego w marcu tego roku, jak również mam przepuklinę przełyku (w skrócie), próbuje wszystkiego w swojej diecie (oczywiście z ograniczeniami wynikającymi z braku pęcherzyka), i ciągle jest źle..jak przestaje miec na chwile problemy z przepukliną to wracają bóle jelit..i tak w kółko. Czy pójście do dietetyka (który zna się na rzeczy) może rozwiązać sprawę? Czy taka osoba będzie potrafiła ustalić co konkretnie mi nie służy i ułożyć dietę pode mnie? Jeśli chodzi o wagę to utrzymuje się od dawna na 54/55 kg, nie chce ani schudnąć, ani przytyć, ale chce normalnie żyć! Wyniki mam ok, problem leży w żywieniu, próbuję różnych rzeczy, ale ciągle coś nie gra.. Czy dietetyk powinien pomóc? I jak wybrać taką osobę podczas gdy szukając dietetyka większość opinii opiera się na tym czy pomógł komuś schudnąć czy nie.. Będę BARDZO wdzięczna za odpowiedź, bo już nie wiem co zrobić. Dzięki!
Nie wiem czy mogę tu kogoś promować, ale polecam panią z qchenne-inspiracje. Pomaga w wielu chorobach, ma bardzo dużo pozytywnych opinii od osób nie tylko na redukcji wagi. Sama mam u niej dietę przy niedoczynności tarczycy i wyniki bardzo się polepszyły odkąd ją stosuję. Zna się na rzeczy.
Najlepiej będzie po prostu zadzwonić do specjalisty wybranego zgodnie z radami z artykułu, o którym Pani wspomina i konkretnie opisać swój przypadek. Dobrze sprawdziłaby się osoba z doświadczeniem z pacjentami gastroenterologicznymi, ale najlepiej będzie konkretnie opisać jednostkę chorobową (tak, jak zrobiła to Pani w komentarzu) i zapytać wprost czy ta osoba jest gotowa podjać się takiego przypadku.
Stara dobra prawda, którą trzeba przypominać co jakiś czas. Proponuję Monika ustawić posta na FB tym wpisem jakoś tak, żeby wyskakiwał raz na miesiąc i by go kobity czytały (jeśli się da). Albo umożliwić jego wydrukowanie w jakiejś pięknej szacie graficznej, z dużym napisem u góry 'CZYTAJ MNIE CONAJMNIEJ RAZ W MIESIĄCU’ 😀
Mimo tabletek mam wahania, ale… Właśnie muszę spojrzeć na wyniki z całego miesiąca. Ważę się raz w tygodniu, chociaż czasami korci mnie częściej, ale to przez ubrania, które robią się luźniejsze.
„Gdy osiągniesz wymarzoną wagę z nieba nie posypie się konfetti…” hahaha uwielbiam Cię 😉
Witam.Nie moge schudnąć, ważylam 55 kg i przytyłam nagle 10 kg. Obecnie waga wskazuje 68.9 ale chyba źle działa muszę wymienić baterię. Rzecz w tym że chciałabym zgubić kilo i ważyć 50 kg. Ćwiczyłam na siłowni oraz w domu przez 3 miesiące i nie było efektu. Na ten moment mam w biodrach 105 kg ;/ Zrezygnowałam z ćwiczeń, od 4 tyg treningów ubył mi tylko centymetr. Jem naprawdę mało, gdzie może leżeć przyczyna?
A może problemy tkwią w hormonach? Móje się tak rozszalały, że w pół roku plus 15 kg 🙁
Uwielbiam Twoje posty! 🙂 Z taką lekkością i dystansem piszesz o tym wszystkim! 🙂 I sam proces odchudzania a raczej zdrowego stylu życia staje się piękniejszy 😀
„…zanim rzucisz się na czekoladę w imię zastoju wagi…” 🙂 jestes niesamowita!
A nie jest przypadkiem tak, że ważąc się codziennie o tej samej porze po miesiącu będziemy dysponować dokładniejszym wynikiem, niż robiąć to samo tylko 4 razy w miesiącu? Moim zdaniem ważenie się codziennie ma sens, ale nie można patrzeć na wynik w dniu ważenia, powinniśmy to robić dopiero jak mamy np. wynik z 30-60 ważeń. Wtedy możemy sprawdzić, czy tendencja jest wzrostowa, czy malejąca.
Będzie dokładniejsze, są nawet badania potwierdzające lepszą efektywność odchudzania u osób ważących się codziennie, jednak moje podejście wynika z obserwacji podopiecznych i grupy na FB – w przewadze sfeminizowanej. Warstwa psychologiczna okazuje się mieć dla tych dziewczyn większą wartość, niż hiperdokładny wynik :).
Jeśli ktoś podchodzi do pomiarów bez emocji to twoja propozycja jest bardzo dobrym rozwiazaniem,
Ja uważam, że to ma sens jeśli się potrafi dobrze interpretować wynik a najlepiej mając wagę typu Tanita, bo ze zwykłej to możemy odczytać ino cyferki nic nie mówiące o wodzie w naszym organizmie ani o tłuszczu ani o mięśniach. Jeśli odstrasza większość ludzi cena wagi to polecam zakup używanej. Ja nabyłam na olx tanite bc-545n taką z rączkami wyciąganymi bo dokładniej mierzy i wreszcie jestem spokojna ważąc się bo wiem, skąd się bierze taka a nie inna liczba na wyświetlaczu:)
Super post!
Paul Getty Zwykle Twierdzil, że bezinteresowna przyjazń może istnieć tylko pomiedzy osobami o jednakowych dochodach. I ja sie po niekąd z tym zgadzam 🙂 A ty ?